Kultura

Nurty i ścieżki

Nurty i ścieżki. Poznajcie finalistów 11. Nagrody Architektonicznej!

Sala koncertowa Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. prof. Józefa Świdra w Jastrzębiu-Zdroju, SLAS architekci. Sala koncertowa Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. prof. Józefa Świdra w Jastrzębiu-Zdroju, SLAS architekci. Maciej Lulko
Wkraczamy w drugie dziesięciolecie Nagród Architektonicznych POLITYKI. Grono naszych finalistów okazało się w tym roku bardzo zróżnicowane.
Browary Warszawskie, JEMS Architekci.Juliusz Sokołowski Browary Warszawskie, JEMS Architekci.
From the Garden House, KWK Promes/Robert Konieczny.Jakub Certowicz From the Garden House, KWK Promes/Robert Konieczny.
From the Garden House, KWK Promes/Robert Konieczny.Jakub Certowicz From the Garden House, KWK Promes/Robert Konieczny.
Kładka pieszo-rowerowa w Dobczycach, Biuro Projektów Lewicki ŁatakJuliusz Sokołowski Kładka pieszo-rowerowa w Dobczycach, Biuro Projektów Lewicki Łatak
Sala koncertowa Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. prof. Józefa Świdra w Jastrzębiu-Zdroju, SLAS architekci.Maciej Lulko Sala koncertowa Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. prof. Józefa Świdra w Jastrzębiu-Zdroju, SLAS architekci.
Villa Reden, Chorzów, Franta Group/Maciej Franta.Tomasz Zakrzewski Villa Reden, Chorzów, Franta Group/Maciej Franta.
Polityka
Sponsor Główny Nagrody Architektonicznej POLITYKImat. pr. Sponsor Główny Nagrody Architektonicznej POLITYKI

Architektura i urbanistyka z rzadka przyciągają w Polsce uwagę szerszego grona odbiorców. W minionym roku zdarzyło się to trzy razy. Najpierw za sprawą ciągnącej się od lat, ale ostatnio nabierającej rumieńców kwestii odbudowy Pałacu Saskiego w Warszawie. To kolejny, pełen dezynwoltury pomysł PiS na „porządki” na placu Piłsudskiego. Drugi raz za sprawą byłego domu towarowego Solpol we Wrocławiu. Jego właściciel Zygmunt Solorz-Żak postanowił budynek zburzyć i na jego miejsce postawić coś dochodowego. Rzecz w tym, że Solpol to bodaj najciekawszy przykład polskiego postmodernizmu, co zmobilizowało potężne grono obrońców. I wreszcie po raz trzeci, choć to fenomen z pogranicza architektury i budownictwa, wybuchła dyskusja na temat tzw. patodeweloperki. Na Facebooku powstała nawet specjalna poświęcona jej strona (25 tys. obserwujących), na której rodacy zamieszczają najciekawsze przykłady. Szczególną furorę zrobiła oferta z Koszalina, gdzie deweloperowi udało się na 68 m kw. zmieścić siedem mieszkań, z których najmniejsze oferowane ma… 2,5 m kw. (nie, to nie żart). A także nowe, 30-metrowe mieszkanie w Łodzi, w którym dokładnie połowę powierzchni zajmuje długi, wąziutki przedpokój. Za tymi patologiami stoją wprawdzie deweloperzy, ale projektują je architekci.

A czym ekscytowało się środowisko architektów? Tradycyjnie – najważniejszymi międzynarodowymi laurami branżowymi. Nagrodę Pritzkera za całokształt dorobku w 2021 r. otrzymała para francuskich projektantów Anne Lacaton i Jean-Philippe Vassal. Nie za niezwykłe obiekty, ale za pracę nad naprawianiem błędów modernistycznych blokowisk – tak, by ludziom, którzy są nań skazani, żyło się lepiej. Kto otrzyma opóźnioną o rok (znów z powodu covidu) nagrodę Miesa van der Rohe za najlepszą europejską realizację, dowiemy się dosłownie za kilka dni. Na tzw. szeroką listę nominowanych wprowadziliśmy aż 25 rodzimych realizacji. Natomiast na krótkiej liście (40 obiektów) znalazły się dwa z Polski: Park Pamięci w Oświęcimiu i nasz ubiegłoroczny finalista – Centrum Aktywności Lokalnej w Rybniku. W finałowej piątce obiektów z Polski już zabrakło, ale dobór wiele mówi o tym, co jest dziś ważne w światowej refleksji o architekturze. Aż trzy z nich to budynki mieszkalne z lokalami socjalnymi, a dwa pozostałe to nieduże centra kulturalne, integrujące lokalną społeczność. Najważniejsze są więc funkcje oraz ciekawy pomysł odpowiadający na prospołeczne wyzwania, wsparcie grup wykluczonych itd.

Z kolei grono naszych finalistów okazało się w tym roku bardzo zróżnicowane. Od dużego projektu urbanistyczno-architektonicznego, przez obiekt użyteczności publicznej, budownictwo jedno- i wielorodzinne, po kameralną realizację służącą turystom. Co ciekawe, za trzema z tych projektów stoją pracownie, które w przeszłości odbierały już nasze Grand Prix: KWK Promes, Biuro Projektów Lewicki – Łatak oraz JEMS Architekci. Wyróżnione obiekty wzbogacają architektoniczny krajobraz Warszawy, Górnego Śląska (dwa projekty), Dolnego Śląska i Dobczyc pod Krakowem.

Browary Warszawskie, JEMS Architekci

Spektakularny sukces łódzkiej Manufaktury sprawił, że inwestorzy łaskawym okiem zaczęli spoglądać na upadłe fabryki, którym można by przydać nowego handlowo-usługowo-biurowego, a niekiedy też mieszkaniowego życia. Takich projektów zrealizowano w Polsce sporo, ale ze szczególną werwą zabrała się za nie stolica. Nie do końca udał się, choć miał ogromny potencjał, projekt Soho Factory oraz ambitny zamysł Fabryki Trzciny. Ale już kolejne realizacje imponowały rozmachem i efektami: Centrum Praskie Koneser, Elektrownia Powiśle czy Fabryka Norblina.

Browary Warszawskie można w ów trend wpisać, choć tylko częściowo. Z jednej strony projektanci mieli ułatwione zadanie, bo pozostało do uwzględnienia i zagospodarowania stosunkowo niewiele historycznej tkanki architektonicznej. Z drugiej jednak trudniejsze, bo wyzwaniem było nie stworzenie kolejnej enklawy w ograniczony sposób komunikującej się z otaczającym miastem, ale zaprojektowanie kawałka miasta, włączenie terenu dawnych browarów w szerszy urbanistyczny kontekst.

Browary to „jedność w różnorodności”. Jednorodny urbanistyczny zamysł sprawia, że wydają się normalnym, rozrastającym się i modernizującym przez dziesięciolecia kwartałem ulic. A efekt ów udało się uzyskać właśnie przez bogactwo stosowanych rozwiązań. Od mądrego przemieszania funkcji mieszkalnych, biurowych i usługowych, a nawet wypoczynkowych (wyśmienite skwery, patia, a nawet kwietne łąki). Przez zróżnicowanie architektoniczne: wysokości budynków, faktury i kolorów elewacji. A skończywszy na umiejętnym włączeniu w nową tkankę zabytkowych ostańców przeszłości: warzelni, laboratorium, ceglanych piwnic i willi Schielów. Nie zapomniano także o drobiazgach, które jak przyprawy polepszają smak życia: ciekawej identyfikacji wizualnej, ścieżkach rowerowych, ciągach komunikacyjnych łączących to nowe „miasteczko” z resztą Warszawy. Wielkie wyzwanie i duży sukces.

From the Garden House, KWK Promes/Robert Konieczny

W tym projekcie od początku wszystko „stało na głowie”. Zamówienie złożono na luksusową rezydencję, a w takich przypadkach architekci mają zazwyczaj do zagospodarowania działki o szczególnych walorach krajobrazowych, położone malowniczo gdzieś na opadającej ku jezioru skarpie czy z pięknym widokiem na góry. W tym przypadku inwestor wybrał zdegradowany, składający się głównie z nieużytków teren. I jakby tego było mało, przyjął dość niekonwencjonalne rozwiązanie, bo prace na działce rozpoczął od… stworzenia ogrodu. Zamysł był zrozumiały: wprowadzić się do domu, który jest już otoczony piękną roślinnością, a nie czekać, aż coś urośnie.

Architekt stanął więc przed nietypowym i trudnym zadaniem: dopasować się z projektowanym domem do gotowego ogrodu. Dodać trzeba, domem niemałym, bo liczącym 2 tys. m kw. I poradził sobie, nie po raz pierwszy zresztą, wyśmienicie. Parter budynku, na zasadzie mimikry, upodobnił się do otoczenia. Jego miękkie, owalne kształty idealnie pasują do lekko wijącej się dojazdowej drogi, kształtu stawu, linii układu ogrodowych roślin. Dodatkowo zaprojektowano atrium, które swą otwartością na ogród sprawia, że obie strefy: natury i architektury przenikają się i uzupełniają. Jednak już piętro willi ma zupełnie inny charakter i pomyślane zostało nie jako przedłużenie, ale jako kontrapunkt dla całej reszty. To wyrazista, choć elegancka prostokątna bryła, prywatna część rezydencji, która po zamknięciu okiennic sprawia wrażenie niedostępnej twierdzy.

From the Garden House został dostrzeżony przez międzynarodową społeczność architektoniczną. Otrzymał już dwie prestiżowe nagrody portali Archello oraz Archilovers. Dla projektanta Roberta Koniecznego to zresztą żadna nowość, wyróżnienia i nagrody kolekcjonuje masowo. Przypomnę tylko, że był także finalistą Nagrody Architektonicznej POLITYKI za Arkę (9. edycja) i Dom Kwadrantowy (10. edycja), zaś za Centrum Dialogu Przełomy otrzymał Grand Prix (6. edycja).

Kładka pieszo-rowerowa w Dobczycach, Biuro Projektów Lewicki Łatak

Ciekawie rozwija się w Polsce tzw. architektura krajobrazu, mająca być z jednej strony wsparciem w turystycznych wędrówkach po kraju, a z drugiej – sama stanowić turystyczną atrakcję. W ostatnich latach w finale naszej nagrody znalazły się m.in. pomysły na nabrzeża w Tychach, Olsztynie czy Augustowie oraz ścieżka przyrodnicza w Nowym Sączu. Mnożą się wieże widokowe i tzw. ścieżki w koronach drzew.

W wypadku kładki pieszo-rowerowej w Dobczycach zadanie było następujące: na rzece Rabie oddano do użytku w 1986 r. zaporę wodną. Chodziło o pozyskiwanie wody pitnej dla nieodległego Krakowa i dlatego od początku stosowano tu zaostrzone przepisy: obowiązywał zakaz kąpieli, budowy domów w pobliżu, a nawet zakaz dostępu do jeziora. W 2000 r. zdecydowano także o zamknięciu dla turystów i spacerowiczów trasy wiodącej długą na ponad 600 m koroną zapory. Atrakcyjność tego miejsca sprawiła, że lokalne władze wywalczyły w końcu w 2014 r. powrót turystów. A przy okazji uporządkowano teren wokół górujących nad zaporą ruin zamku, odnowiono działający nieopodal skansen. Uznano więc, że trzeba pomyśleć o naturalnym połączeniu wszystkich tych atrakcji, do czego niezbędna okazała się kładka łącząca koronę zapory z ruinami zamku.

W ten sposób powstały… dwie kładki: bardziej stroma, piesza i łagodniejsza, rowerowa. Projektanci mieli do wyboru kilka opcji. Mogli stylistycznie odwołać się do zamkowych ruin, do drewnianego budownictwa, a nawet do geologicznych formacji skalnych zamkowej góry. Zdecydowali jednak za punkt odniesienia wziąć industrialną, surową architekturę samej zapory. Stąd minimalistyczne kształty, stalowo-żelbetowa konstrukcja i wykończenia ze stali kortenowskiej. Kładka nie próbuje wtopić się w zbocze, ale też nie epatuje swą obecnością. Jest wyrazista, ale nie nachalna. A dzięki jej budowie najbliższa okolica zyskała dodatkowe walory turystyczne.

Sala koncertowa Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. prof. Józefa Świdra w Jastrzębiu-Zdroju, SLAS architekci

Historia budowy sięga 2014 r. Zorganizowano wówczas konkurs architektoniczny, który wygrało mające duże doświadczenie w budowie sal koncertowych (sala Akademii Muzycznej w Katowicach, siedziba NOSPR) Konior Studio. Niestety, projekt okazał się zbyt kosztowny w realizacji i dwa lata później zdecydowano się na nową wizję: projekt pracowni SLAS architekci. W efekcie w Jastrzębiu powstał obiekt o bardzo prostej, wręcz minimalistycznej bryle z lekko zaokrąglonymi narożnikami oraz nielicznymi, ale dużymi przeszkleniami na poziomie foyer oraz kawiarenki. Spokojną formę ubrano jednak w bardzo wyrazistą elewację. Faliste, metalowe pokrycie działa trochę jak lustro, odbija światło, sprawiając, że w zależności od pogody przybiera zupełnie inny charakter, niejako dopasowuje się do otoczenia. W słońcu się skrzy, w pochmurne dni przybiera ciemniejsze tony. Budynek bardzo wyraźnie zaznaczył się w przestrzeni, ale jej nie zdominował.

Został wysoko oceniony za przemyślaną funkcjonalność. Optymalny wydaje się zarówno wewnętrzny układ pomieszczeń, jak i sposób zagospodarowania otoczenia. Sama sala koncertowa jest skromna, ale elegancka. Przyjęto tak modne w ostatnich dekadach rozwiązanie polegające na umieszczeniu widowni wokół sceny, a nie naprzeciwko niej. Sala koncertowa jest połączona z budynkiem szkoły podziemnym łącznikiem, a na powierzchni między nimi powstała przyjemna, ogólnodostępna strefa miejska, rodzaj miniskweru.

W ostatnich dwóch dekadach powstało w kraju wiele ciekawych architektonicznie miejsc do słuchania muzyki. Najgłośniej było o tych największych, jak Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach, Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie, siedziba NOSPR w Katowicach czy Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu. Ale ciekawe były także projekty nieco mniejsze lub zgoła kameralne, jak sale koncertowe szkół i uczelni muzycznych w Łodzi, Sosnowcu, Warszawie i Katowicach. Jastrzębska realizacja doskonale się w ów nurt wpisuje.

Villa Reden, Chorzów, Franta Group/Maciej Franta

Największą zmorą wielorodzinnego budownictwa mieszkaniowego jest tzw. wyciskanie PUM, czyli upychanie na działce jak największej liczby metrów kwadratowych. Inwestor Villi Reden myślenie w tych kategoriach porzucił i to już jest pierwsza niewątpliwa zaleta tej realizacji. Pozwoliła bowiem projektantowi myśleć nie o tym, gdzie zmieścić dodatkowy pokoik, ale jak stworzyć obiekt cieszący oko i przyjazny tym, którzy w nim zamieszkają.

Okolice budynku mają wszelkie cechy polskiego urbanistycznego chaosu. Tymczasem dla architekta punktem odniesienia stała się przyroda, wyraźnie obecna zarówno na zagospodarowywanej działce, jak i w najbliższym sąsiedztwie, gdzie znajduje się park Redena (stąd nazwa willi). Komentując ów projekt, Maciej Franta napisał: „Główną inspiracją była idea przyjemności użytkowania”. W tym przypadku polegająca na dwóch rzeczach. Po pierwsze, na jak najbliższym kontakcie z naturą. To nie tylko sąsiedztwo drzew, ale też duże okna, obszerne tarasy, a także rezygnacja z mieszkań na parterze, co sprawia, że konstrukcja wręcz przenika się z otoczeniem.

Ale przyjemność to także poczucie komfortu. Obiekt jest nieduży, składa się z ośmiu mieszkań umieszczonych na dwóch poziomach. Zaprojektowano je tak, by pomimo owej otwartości na przyrodę lokatorom zapewnić maksimum prywatności. Stąd całość podzielono na cztery segmenty z osobnymi wejściami, co sprawia, że na każdym piętrze jest wejście do jednego tylko mieszkania. Na uwagę zasługuje fakt, że ze wszystkich (!) pokoi można wyjść bezpośrednio na taras, a dzięki małemu wewnętrznemu dziedzińcowi dzienne światło dociera też do łazienek i przedpokoi. Budynek idealnie wpisuje się w otoczenie, jest elegancki, nieco staroświecki, minimalistyczny. Z wyczuciem połączono ciemny stalowy szkielet z jasnym drewnem tarasów. Ta realizacja stanowi ciekawy i nowy w rodzimych realiach pomysł na wielorodzinne zamieszkanie. Oryginalność projektu doceniono także za granicą. Otrzymał Grand Prix DNA Paris Design Awards 2021, Eurasian Prix oraz kilka nominacji do ważnych branżowych nagród.

***

Laureata Grand Prix tegorocznej edycji Nagrody Architektonicznej POLITYKI wybierze jury, a państwa zapraszamy do udziału w wyborze laureata plebiscytu czytelników.

Głosować można do niedzieli 24 kwietnia na stronie: polityka.pl/architektura »

Dziękujemy wszystkim nominującym w 11. edycji Nagrody Architektonicznej:

Małgorzata Tomczak i Ola Kloc, A&B Architektura i Biznes; Szymon Wojciechowski, APA Wojciechowski; Marek Frania w imieniu Arch-Deco; redakcja „Architektura-Murator”; Grzegorz Stiasny, Are Stiasny&Wacławek; Monika Arczyńska w imieniu a2p2; Piotr Lewicki i Kazimierz Łatak, Biuro Projektów Lewicki Łatak; Ewa Łączyńska-Widz, BWA w Tarnowie; Iwona Wilczek i Mariusz Tenczyński, db2 architekci; Dolnośląska Okręgowa Izba Architektów RP; Marcin Brataniec, eM4 Pracownia Architektury; Patryk D. Zaremba i Forum Rozwoju Warszawy; Anka Gregorczyk, Fotoarchitektura/Galeria Centrala; Dominik Eymontt w imieniu FS&P Arcus; Paweł Grobelny; Agnieszka Rasmus-Zgorzelska w imieniu Fundacji Centrum Architektury; Katarzyna Baranowska, Fundacja Twórców Architektury; Natalia Szcześniak i Radosław Gajda, GOOD IDEA; Grupa 5 Architekci; Dariusz Herman i Wojciech Subalski, HMS Architektura; Marek Moskal w imieniu JEMS Architekci; Bartłomiej Nawrocki w imieniu jojko+nawrocki architekci; Katarzyna i Jakub Szczepańscy w imieniu Kongresu Ruchów Miejskich; Tomasz Konior w imieniu KONIOR Studio; KWK Promes; Zbigniew Maćków w imieniu Maćków Pracownia Projektowa; Joanna i Wojciech Małeccy, MAŁECCY biuro projektowe; Rada Mazowieckiej Okręgowej Izby Architektów RP; Barbara Bułdys, Muzeum Okręgowe w Tarnowie; Marlena Wolnik, MWArchitekci; Bartosz Haduch i Michał Haduch, NArchitekTURA; Anna Pawlicka Zabojszcz, Pracownia Projektowa "INGRAF"; Q2 Studio; Robert Skitek, RS+ Robert Skitek; Marek Szeniawski w imieniu Zarządu Głównego Stowarzyszenia Architektów Polskich; Krzysztof Mycielski w imieniu Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Architektów Polskich; Marta Bejenka-Reszka w imieniu SARP Odział Bydgoszcz; Daria Kieżun w imieniu SARP Oddział Wrocław; prof. Magdalena Staniszkis; Piotr Mikulski-Bąk, „Studio-Projekt” Autorska Pracownia Architektoniczna; prof. Piotr Lorens, Towarzystwo Urbanistów Polskich; prof. Antoni Taraszkiewicz, Wydział Architektury Politechniki Gdańskiej; Jakub Woynarowski; Lubomira Trojan, Zamek Cieszyn; Piotr Żabicki, redakcja Z:A.

Laureata Grand Prix tegorocznej edycji wybierze jury w składzie:

Grzegorz A. Buczek – architekt, urbanista, b. wiceprezes Zarządu OW SARP i ZG TUP, wykładowca studiów podyplomowych na Wydziale Architektury PW oraz ASP w Warszawie; Anna Cymer - historyczka architektury, popularyzatorka wiedzy na temat architektury i designu; Paweł Dobrzycki – architekt, scenograf teatralny, malarz i pedagog, profesor na Wydziale Scenografii ASP w Warszawie; Feliks Falk – reżyser, scenarzysta, absolwent ASP w Warszawie; Marlena Happach – architektka, urbanistka i aktywistka, dyrektor Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Warszawy; Marek Kościkiewicz – muzyk, producent, absolwent warszawskiej ASP; Jacek Michalak – wiceprezes zarządu ds. rozwoju Grupy ATLAS; Ewa P. Porębska – redaktor naczel­na miesięcznika „Architektura-Murator”; Magdalena Staniszkis - architekt i urbanista, profesor na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej; Bogna Świątkowska – prezeska Fundacji Nowej Kultury Bęc Zmiana; Jarosław Trybuś – historyk sztuki i krytyk architektury oraz przedstawiciele redakcji POLITYKI: Jerzy Baczyński, Jacek Poprzeczko i Piotr Sarzyński.

Polityka 16.2022 (3359) z dnia 12.04.2022; Kultura; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "Nurty i ścieżki"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama