Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

To lato jest przełomowe dla polskiego hip-hopu

Lech Polish Hip-Hop Festival, 2022 r. Lech Polish Hip-Hop Festival, 2022 r. Lech Polish Hip-Hop Festival / Facebook
Po trzyletniej przerwie do Płocka wrócił Lech Polish Hip-Hop Festival, największy w kraju festiwal rapowy. A wraz z nim – nagrody, z których wyników można powróżyć o przyszłości branży.

„Polski hip-hop wchodzi w ostatnią fazę dziesięcioletniej hossy, którą w 2023 r. zakończą youtuberzy na spółę z TikTokiem. Od 2024 zaczynamy od nowa” – prorokował kilka miesięcy temu Solar, współtwórca SBM Label, wytwórni w dużej części odpowiedzialnej za obecny renesans polskiego hip-hopu, w tym kariery Maty czy Bedoesa. Czy słusznie, czas pokaże – choć kolejne zespoły internetowych twórców idą śladem rapującej Ekipy, jak dotąd próżno szukać ich na festiwalach. Tegoroczne koncertowe lato było zaś dla polskiego hip-hopu przełomowe. Z problemami podnoszące się po pandemicznej przerwie festiwale postanowiły dać widzom to, czego chcą słuchać. A jak potwierdzają choćby kolejne podsumowania Spotify, chcą słuchać przede wszystkim krajowego rapu.

Czytaj też: Rapują i lokują. Czy to jeszcze piosenka, czy już reklama?

Quebonafide i kaczuchy

Jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia było, żeby raperzy tak szeroko pojawiali się na festiwalach, w których rap nie jest wiodącym nurtem muzycznym. Teraz, gdy hip-hop jest w mainstreamie, praktycznie każdy festiwal zaprasza przedstawicieli tego gatunku – mówi Marcin Siwek, szef płockiego Lech Polish Hip-Hop Festival, największego w Polsce festiwalu rapowego, który wrócił właśnie po trzyletniej pandemicznej przerwie. Z nowym sponsorem tytularnym, wieńczącą wydarzenie galą branżowych nagród i ponad setką zaproszonych artystów.

Reklama