Film

Dziewczyna i terrorysta

Recenzja filmu: "Wróg numer jeden", reż. Kathryn Bigelow

„Wróg numer jeden” to nie jest jeszcze jeden sensacyjny filmik o dzielnych agentach służących Stanom Zjednoczonym i ludzkości. „Wróg numer jeden” to nie jest jeszcze jeden sensacyjny filmik o dzielnych agentach służących Stanom Zjednoczonym i ludzkości. Jonathan Olley/Monolith Films / materiały prasowe
Film trzyma w napięciu od pierwszej sceny do ostatniej, mimo że przecież doskonale wiemy, jak zakończy się trwające latami polowanie na Osamę ibn Ladena.
Jessica Chastain w roli agentki tropiącej ibn Ladena.Snap Stills/Rex Features/East News Jessica Chastain w roli agentki tropiącej ibn Ladena.

Sam finał, zrealizowany w konwencji dokumentalnej, z zachowanym czasem rzeczywistym, jest poniekąd filmem w filmie: oglądamy obraz z noktowizorów umieszczonych na hełmach uczestników akcji, którzy przypominają w tej scenie wysłanników z obrazu science fiction. Wszystko jednak odbywa się w realu: kamera towarzyszy przebiegającym z jednego pomieszczenia kryjówki do drugiego, aż do sypialni najgroźniejszego terrorysty na świecie. Popisowo zrealizowana sekwencja, lecz mimo wszystko ważniejsze jest to, co oglądamy wcześniej, i za co Kathryn Bigelow stała się wrogiem numer 1 dla wielu amerykańskich polityków, zarówno demokratów, jak i republikanów. Senacka komisja bezpieczeństwa zarzuciła reżyserce, iż ukazane w filmie sceny przesłuchania podejrzanych o współpracę z Al-Kaidą są niezgodne z faktami. W prasie mogła o sobie przeczytać, iż jest sadystką i propagatorką tortur. Mocno powiedziane, ale Bigelow rzeczywiście nie ukrywa, że cel uświęca środki, i być może, gdyby nie zastosowano tak drastycznych metod, ibn Laden przygotowywałby dzisiaj kolejne zamachy. „Wróg numer jeden” to nie jest jeszcze jeden sensacyjny filmik o dzielnych agentach służących Stanom Zjednoczonym i ludzkości. Nie ma tu błyskotliwych dialogów, nagłych zwrotów akcji, popisów sprawnościowych czy romansów. Tylko żmudna, wyczerpująca praca śledcza: jeden złamany terrorysta po drugim przybliżają do celu.

Dla osób mniej znających historię zabicia ibn Ladena zaskoczeniem będzie odkrycie, iż tak znaczącą rolę odegrała w tej historii młoda agentka CIA, nosząca w filmie imię Maya. Jej oczami patrzymy na wydarzenia, także na sceny okrutnych tortur, którym musi się przyglądać. Mayę gra Jessica Chastain, którą polski widz może pamiętać choćby z „Drzewa życia” Terrence’a Malicka. Tam była trochę w cieniu Brada Pitta, tutaj zaś ekran należy już tylko do niej. Jej dziewczęca kruchość i delikatność tworzą niesamowity wręcz kontrast z brutalną rzeczywistością, w której się znalazła. W zakończeniu filmu znowu jest zwykłą dziewczyną, jak gdyby przerażoną tym, co się przed chwilą stało, a do czego przecież tak znacząco się przyczyniła. Scena, gdy samotna wchodzi do wielkiego samolotu wojskowego, którym może odlecieć, „dokąd zechce”, jest po prostu przejmująca. Jessica Chastain to wielka aktorka, jedna z największych pośród całej konstelacji młodych gwiazd amerykańskiego kina. Wydaje się, że nikt nie może jej wyprzedzić w drodze do Oscara. A co z szansami samej Kathryn Bigelow, żelaznej damy amerykańskiego kina, jak się o niej pisze? Przed trzema laty za „The Hurt Locker. W pułapce wojny” dostała najważniejszego Oscara, jako pierwsza kobieta. Nie wydaje się, by teraz zwyciężyła jako pierwsza po raz drugi; zapewne Akademia wybierze poczciwego „Lincolna” Spielberga.

Na koniec o polskim wątku, który pojawia się w pierwszej części filmu, gdy akcja przenosi się do tajnego ośrodka CIA w Gdańsku. Tutaj też torturowało się ludzi Al-Kaidy. Czy Kathryn Bigelow wie o czymś, o czym my nie wiemy?

 

Wróg numer jeden, reż. Kathryn Bigelow, prod. USA, 157 min

Polityka 06.2013 (2894) z dnia 05.02.2013; Afisz. Premiery; s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "Dziewczyna i terrorysta"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną