Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Film

Wszyscy kochamy tak samo

 

Fot. Monolith Plus
 

Niezwykłe jest i to, że pierwszy raz w historii kina film otwarcie mówiący o homoseksualnej miłości reklamowany jest jako uniwersalna, wzruszająca przypowieść do oglądania w zasadzie przez wszystkich.

Zrealizowana z wyczuciem i klasą przez tajwańskiego reżysera Anga Lee długa, ponaddwugodzinna „Tajemnica Brokeback Mountain” jest ekranizacją króciutkiego, bo zaledwie 31-stonicowego opowiadania Annie Proulx, wybitnej amerykańskiej pisarki uhonorowanej Pulitzerem („Kroniki portowe”), o wieloletnim, ukrywanym przed otoczeniem, związku dwóch ubogich chłopców z prowincji. Wbrew medialnemu szumowi powstały na jego podstawie i utrzymany w balladowym tempie film nie jest pierwszym hollywoodzkim obrazem jawnie poświęconym homoseksualnym relacjom. Wystarczy przypomnieć głośną „Filadelfię” z oscarową rolą Toma Hanksa, grającego chorego na AIDS prawnika. Wszelako tamten film, a także inne o podobnym wydźwięku miały znaczenie propagandowe. Przełamywały lęk przed tajemniczą chorobą, z którą kojarzono mniejszości seksualne, hamowały odradzającą się homofobię. Ich misyjny, wręcz edukacyjny charakter liczył się bardziej niż wartości artystyczne. Tymczasem „Tajemnica Brokeback Mountain” to dzieło wysokich lotów, porównywane do „Przeminęło z wiatrem” i „Titanica”. Tyle że o homoerotycznej namiętności, w której autorzy filmu dostrzegają i bronią uniwersalnego piękna i czystości ludzkich uczuć.

Ang Lee, autor popularnej „Rozważnej i romantycznej”, buduje ten epicki romans rozgrywający się w górskich przestrzeniach Wyoming w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia na wzór mitu o wielkiej, tragicznej, niespełnionej miłości. Ameryka przeżywa wówczas swoją seksualną rewolucję, której jednak na ekranie nie widać. Na Dalekim Zachodzie, w krainie wiecznych kowbojów, obowiązują wciąż ultrakonserwatywne obyczaje, czego wyrazem zapamiętana przez jednego z bohaterów (wyśmienicie granych przez Heatha Ledgera i Jaka Gyllenhaala) lekcja udzielona mu przez surowego ojca. Pokazał mu mianowicie żałosny koniec dwóch panów, którzy mieszkali ze sobą. Gdy dowiadują się o tym dobrzy ludzie z miasteczka, obnażają jednego z nich, przywiązują sznurem jego genitalia do siodła konia, który tak długo wlecze ofiarę po ziemi, aż je urywa. Nic dziwnego, że dwóch dziewiętnastolatków, którzy pasą samotnie owce w bajecznie westernowym pejzażu, za nic w świecie nie chce się przyznać, że są gejami. Nawet po spędzonej razem nocy, gdy uprawiają ze sobą seks, nazajutrz twardo obstają przy swoim: „Nie jestem ciotą” – oświadcza jeden z nich. „Ani ja” – deklaruje drugi.

Skoro spali ze sobą, można wątpić w sens przywołania poetyckiej figury miłości niemożliwej. Problem polega na tym, że to, co wydawało się młodym bohaterom chwilową słabością, przeradza się w silną namiętność, której obaj kochankowie chcieliby bardzo ulec, ale muszą ją odrzucić. W zamkniętym świecie, w którym tradycyjne role społeczne są ściśle określone i jednoznacznie przypisane płci, na ich wyklętą miłość nie ma miejsca. Chwilowe, ekstatyczne spełnienie wywołane intymną bliskością zamienia się więc w gorycz i rozpacz. Im bardziej się potrzebują, a jednocześnie buntują przeciwko swoim skłonnościom, tym głębiej cierpią. Rośnie w nich poczucie alienacji, wzmaga narzucony kulturowo strach przed „świńskimi” zachowaniami, przed wykluczeniem z rzeczywistości. Tłumiąc pragnienia kosztem wyrzeczenia się prawdziwej tożsamości, próbują się w końcu dostosować do oczekiwań innych. Obaj zakładają rodziny, stają się odpowiedzialnymi za los swoich dzieci ojcami, prowadzą typowy żywot wiejskich maczo, broniących męskiego honoru, godności kobiet itd. Wszystko w myśl wypowiadanej przez jednego z nich zasady: „Jeśli nie możesz czegoś zmienić, musisz to znosić”.

Błędem i uproszczeniem byłoby szufladkowanie „Tajemnicy Brokeback Mountain” wyłącznie jako spóźnionego, rewizjonistycznego westernu albo tragedii miłosnej przeznaczonej tylko dla określonych środowisk. W filmie Anga Lee, który nie po raz pierwszy sięga po tematykę miłości zakazanej (zanim wyemigrował do USA, nakręcił w Azji gejowską trylogię: „Pushing Hands”, „The Wedding Banquet”, „Eat Drink Man Woman”), najbardziej zaskakuje szczerość i uniwersalizm tej romantycznej opowieści o wielkich uczuciach, które prowadzą do jeszcze większej samotności. Po początkowym szoku wywołanym widokiem całujących się mężczyzn widzowie gładko identyfikują się z emocjami bohaterów, stają po ich stronie, przeżywają ich problemy tak, jakby dotyczyły ich samych. Niezależnie, jak na to spojrzymy, jest to wyczyn nie lada, który dla niektórych Polaków żyjących w realiach IV Rzeczpospolitej może być szczególnie ciekawym odkryciem.

Polityka 4.2006 (2539) z dnia 28.01.2006; Kultura; s. 69
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną