Podczas promocji książki w POLITYCE pewien czytelnik zapytał autora, czy lubi Indie; Krzysztof Mroziewicz odpowiedział dwuznacznie. Wyjaśnię dlaczego. Hinduski noblista Amartya Sen zwrócił uwagę, że cokolwiek konstatując o Indiach, trzeba pamiętać, że teza całkowicie przeciwna także jest prawdziwa. Widać autor wziął sobie do serca uwagę noblisty i zarówno lubi Indie, jak i ich nie lubi. Ważne, że potrafi zaintrygować. Pracował tam 13 lat, najpierw jako korespondent PAP, potem jako ambasador RP – jest przygotowany do roli przewodnika po kraju, bo rozumie jego inność. W pierwszej chwili zawartość książki oszałamia. Mamy tu św. Jana, Breżniewa, Franca Fiszera, królową Kastylii, Izaaka Babla, profesora Hawkinga i żydowskie szmoncesy, których związek ze świętymi bykami nie jest jasny. Ale autor wie, co robi. Jego książka to labirynt szkatułek – w którym łatwo się zagubić, ale bez straty, choćby dlatego, że pojęcia europejskie do Indii nie pasują. Fundamentalnie inna jest tu choćby koncepcja czasu, nielinearna, bo wierzy się w koło życia i śmierci. A ton poważny, czasem filozoficzny autor, stylista nie lada, miesza z tysiącem pysznych anegdot politycznych i dyplomatycznych.
Krzysztof Mroziewicz, Pastwisko świętych byków, PIW, Warszawa 2014, s. 406