Przy komputerze w Warszawie – 71-letni malarz, fascynujący publikę i wyszydzany przez środowisko tzw. sztuki progresywnej. Przy drugim komputerze, w Bochni, 19-letni, niespokojny duchem chłopak, wówczas stawiający w sztuce pierwsze kroki, a dziś gwiazda sztuki progresywnej. I ich paroletnia znajomość, a właściwie przyjaźń, która z relacji uczeń–nauczyciel szybko przerodziła się w relację partnerską. Tę niemal filmową historię poznajemy z dwóch perspektyw. Po pierwsze, współczesnego wywiadu rzeki, w którym Leto opowiada o tej znajomości. Po drugie, z obszernego zapisu ich mailowej korespondencji. Początkowo Beksiński uczył Leto (wówczas jeszcze używającego nazwiska Banach) używania farb, w zamian otrzymując fachową wiedzę o komputerowych programach graficznych. Nie była to jednak tylko wymiana rad, ale też rozmowy o życiu, filozofii, sztuce, ale i zdrowiu, samopoczuciu, sprawach codziennych. Zaskakująco szczere, niekiedy dosadne lub pełne humoru. Obaj panowie się droczą, nawzajem pouczają, chwalą i ganią. Przy okazji sypiąc niezliczonymi uwagami typu: „Nie sądzę, by z rysowania tyłków i biustów wynikała jakaś przyjemność. One raczej łatwiej się sprzedają” (Beksiński). „Jeśli ktoś planuje być Picassem i rewolucjonistą, to grafika komputerowa jest najlepszym dla tego polem” (Leto). Ale to także intrygująca opowieść o trudnej i powolnej drodze, jaką przebył Leto od pełnego uzależnienia od estetyki dużo starszego kolegi ku własnym, autonomicznym artystycznym światom. Książkę kończy mail Normana Leto z poranka 22.02.2005 r.: „Witam. Ja tylko pytam kontrolnie czy wszystko ok?”. Beksiński został zamordowany kilkanaście godzin wcześniej.
Detoks. Norman Leto/Zdzisław Beksiński. Korespondencja/Rozmowa, Wyd. Prószyński Media, Warszawa 2017, s. 859