Tomek Tryzna, autor „Panny Nikt”, książki uznanej przez krytyków i samego Czesława Miłosza za jedną z najciekawszych postmodernistycznych powieści początku lat 90., po dziewiętnastu latach od błyskotliwego debiutu wydaje interesującą fotoprozę (miks zdjęć i tekstu) zatytułowaną „Taniec w skorupkach”. „Taniec” to – podobnie jak „Panna Nikt” i druga książka Tryzny „Idź, kochaj” – „tajemnicza powieść o dojrzewaniu”.
Bohaterką „Panny Nikt” była nastolatka z prostej górniczej rodziny, która po przeprowadzce do Wałbrzycha trafia do nowej szkoły i przeżywa fascynację dwiema koleżankami. Czesław Miłosz pisał, że jedna z nich uosabia zło Lucyfera, a druga Ahrimana, czyli pana na nicościach. W „Pannie Nikt” dziejącej się w Polsce końca lat 80. świat trzyma się jeszcze osi pionowej, która co prawda już niebezpiecznie się chwieje, ale jeszcze wiadomo, co jest dobre, a co złe. W późniejszym o dziewiętnaście lat „Tańcu w skorupkach” czujemy, że jesteśmy o lata świetlne oddaleni od „Panny Nikt”. Duch relatywizmu mocno zafarbował rzeczywistość. Wszystko jest równie nieważne. Bohater opowieści, Piksel, na łeb na szyję jedzie w nicość po narkotykowej zjeżdżalni. Ratuje go dziewczynka z czerwoną walizką, w której bohater znajduje aparat fotograficzny. Dzięki sztuce wymyka się śmierci. „Taniec” to obrazkowa historia pierwszej miłości, poszukiwania autorytetu, zagubienia w rzeczywistości kreowanej przez popkulturę.
Piotr Bartos, 23-letni artysta z Wrocławia, zaprzyjaźniony z Tomkiem Tryzną, jest nie tylko współautorem fotografii i plastycznej strony książki, ale także użyczył głównemu bohaterowi swego ciała i elementów biografii (w „Tańcu” znalazły się fragmenty z jego dziennika). W tyłówce książki (można ją oglądać jak film) znajdują się fotografie i nazwiska odtwórców ról w fotopowieści. Rzecz dzieje się na Górnym Śląsku i we Wrocławiu, czyli w mateczniku autora.
– Zaintrygowało mnie przekroczenie granicy między historią dokumentalną a kreacją – tłumaczy „Polityce” Tomek Tryzna. – Od wielu lat chodziła za mną myśl, żeby zrobić książkę złożoną ze słów i obrazów. W 1998 r. montowałem swoją półgodzinną fabułkę „Czy można się przysiąść?”. Miałem zdjęcia kilku tysięcy statystów. Układałem je na kartce papieru i zobaczyłem, że powstaje z tego historia. Żartujemy z Piotrem, że zachorowaliśmy na pikselozę. Celowo użyliśmy słabej taśmy, chcieliśmy, żeby zdjęcia były pozbawione wyraźnych konturów, rozmyte. Dlatego też nasz bohater nazywa się Piksel.
Akcja powieści toczy się szybko. Fotografie, a właściwie stopklatki, nieostre, rozmazane, są równie ważne, a może ważniejsze niż słowa. „Montowane” na ostro, metaforą, skrótem odsyłają do poetyki klipu. Aura zdjęć, pięknie sfotografowane sceny erotyczne dodają siły opowieści, dryfującej (czasem może zbyt chaotycznie) w stronę surrealnej wizji. „Taniec w skorupkach” to lektura dla tych, którzy są ciekawi eksperymentów i lubią pływać między różnymi gatunkami sztuki.
Tomek Tryzna, plastyka i fotografia: Tomek Tryzna, Piotr Bartos, Taniec w skorupkach, Wydawnictwo G+J, Warszawa 2007, strony nienumerowane
- Kup ksiażkę w merlin.pl