Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Z pyłu, błota i mitów

Recenzja książki: Ornela Vorpsi, "Kraj, gdzie nigdy się nie umiera"

Prawie jak w piosence Lennona.

Z pyłu i błota zrobiony jest kraj, w którym nigdy się nie umiera. Jesteśmy w Albanii, tutaj nie ma żartów. Zabronione książki kupuje się za biżuterię i cenną wełnę wykradzioną z szafy matki. Wiara w anioły jest surowo zabroniona i może kosztować życie. Anioły są wrogami Partii. Podobnie jak szampan, kapryśne formy czekoladek i cukierki o smaku świeżej mięty. Nie umiera się nigdy, ale trudniej się żyje, kiedy państwowe tajemnice raźno wkraczają w codzienność. Bezpośrednio dotykają procesy za zamkniętymi drzwiami, nagłe zniknięcia i deportacje.

To wszystko staje się udziałem głównej bohaterki „Kraju, gdzie nigdy się nie umiera” – debiutanckiej i wielokrotnie nagradzanej powieści albańskiej pisarki i artystki Orneli Vorpsi. Prócz perspektywy mieszkanki reżimu, istotny jest kobiecy punkt widzenia: w kraju, gdzie nie wolno mieć marzeń, a jedyną prawdziwą matką jest Partia, nie ma miejsca na równouprawnienie czy choćby elementarny szacunek dla kobiet. Podziemie aborcyjne w reżimowej Albanii to umieralnia, może dlatego część dziewcząt z niechcianą ciążą od razu topi się w jeziorze. W tych ponurych dekoracjach obsycha świeżutka tożsamość seksualna bohaterki, która odkrywa ciało i jego zaskakujące mechanizmy. Tabu i pruderia ówczesnego społeczeństwa każe młodym dziewczynom poruszać się w gąszczu niedopowiedzeń, a zabobony, przesądy i mity narosłe wokół tematyki ciała i miłości czynią z seksualności mroczną mitologię.

Ornela Vorpsi, jak wszyscy Albańczycy, emanuje humorem, spokojem ducha i ironią, które pozwoliły jej przetrwać komunistyczny reżim. Dzięki lekkości i ciepłu jej opisu i my przechodzimy przez to piekło nietknięci. Owa tytułowa nieśmiertelność Albańczyków jest symbolem absurdów państwa „najlepszego z najlepszych”, w którym komunizm miał osiągnąć taką doskonałość, że pieniądze stałyby się zbędne. Prawie jak w piosence Lennona.

Ornela Vorpsi, Kraj, gdzie nigdy się nie umiera, przeł. Joanna Ugniewska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2008, s. 120

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną