Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Miszmasz

Recenzja płyty: Jack White, „Boarding House Reach”

materiały prasowe
Kolejna w tym roku płyta próbująca godzić tradycje białej i czarnej Ameryki, od country po soul i hip-hop.

Kampania poprzedzająca wydanie tego albumu była większa niż sama płyta. A przy tym wróżyła zestaw piosenek dość przełomowy, podczas gdy „Boarding House Reach” jest przede wszystkim udziwniony aranżacyjnie i eklektyczny. Jack White zebrał tu wymarzony, potężny zestaw muzyków, których spotykał wcześniej podczas różnych sesji (m.in. Beyoncé), współpracowników afroamerykańskich gwiazd, a także grywających z nim wcześniej instrumentalistów (Brooke Waggoner, Carla Azar) i wokalistki gospel z The McCrary Sisters. Ale czy to funkowe ekscesy „Corporation”, czy rapowane „Ice Station Zebra” bazują na podobnych rytmicznych szablonach rodem z Led Zeppelin i nie mówią o muzyce White’a niczego naprawdę nowego. Można się w atrakcyjnych szczegółach tej muzyki rozsmakować, można i zagubić, ale z całości wynika jedno: to kolejna w tym roku (po albumie Justina Timberlake’a) płyta próbująca godzić tradycje białej i czarnej Ameryki, od country po soul i hip-hop. I po raz kolejny zadanie okazało się kłopotliwe.

Jack White, Boarding House Reach, Third Man/XL

Polityka 13.2018 (3154) z dnia 27.03.2018; Afisz. Premiery; s. 87
Oryginalny tytuł tekstu: "Miszmasz"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną