Sporo ostatnio zamieszania wokół Teatru Telewizji. „Rzeczpospolita” i „Nasz Dziennik” lamentują, że nasze narodowe dobro jest przez polską telewizję zaniedbywane. Telewizja odpowiada, że to nieprawda, i podaje listę dziewięciu premier, które zostaną wyemitowane w tym roku. Po czym ogłasza, że szuka sponsorów, którzy wyłożyliby 5 mln zł na kolejne dzieła... Jakie to dzieła? Od czasów utworzenia za rządów PiS Sceny Faktu, Teatr Telewizji pozostaje teatrem tylko z nazwy. W rzeczywistości serwuje swoim widzom głównie kolejne odcinki taniego kina historycznego, opowiadającego o PRL – epoce niszczenia prawdziwych Polaków przez reżim komunistyczny. Reżyserami tych minifilmów, kręconych na przemian we wnętrzach i w plenerze, są zwykle filmowcy. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej premiery.
Historia życia wybitnych artystów: malarza abstrakcjonisty Władysława Strzemińskiego i rzeźbiarki Katarzyny Kobro, połączonych więzami miłości i nienawiści, jednocześnie próbujących uprawiać swoją formalną, awangardową sztukę w komunistycznej Polsce – która stawia przed artystami obowiązek krzewienia socrealizmu – jest świetnym materiałem na dramat
Jednak twórców filmu nie interesowała para artystów (świetnie zresztą grana przez Ninę Czerkies i Mariusza Wojciechowskiego), tylko – zgodnie z linią programową Teatru Telewizji – znów system komunistyczny metodycznie zadręczający kolejne wybitne jednostki. Głównym bohaterem tego dzieła jest grany przez Wojciecha Kalarusa cyniczny, konformistyczny sługa zbrodniczych systemów – faszystowskiego podczas wojny i komunistycznego po niej... Artyści znów zostali potraktowani przedmiotowo.
Powidoki, Maciej i Adam Wojtyszko, reż. Maciej Wojtyszko, Teatr Telewizji, emisja: TVP1, 28 lutego, godz. 22.10