Matka Rosjanka z doświadczeniem oblężenia Stalingradu, ojciec polski Żyd spod Limanowej, poznali się podczas wojny w obozie w Nowosybirsku. Większość jej rodziny zginęła w czystkach stalinowskich, jego – w Holokauście. Ich córka po niej odziedziczyła oschłość, po nim – umiejętność wicia rodzinnego gniazda, ale już nie trwania w nim, po obu – poczucie obcości, jak sama mawiała: dobry wygląd, ale złe imię i nazwisko. Głośna, wydana niemal dekadę temu autobiografia Andy Rottenberg, kuratorki najważniejszych wystaw w Polsce ostatnich dziesięcioleci, poruszała i spektakl zrealizowany w salach Zachęty, której przez lata dyrektorowała, też porusza. Ściany galerii stają się ekranami, widzów otaczają projekcje PRL-owskich blokowisk, cmentarzy, zdjęć rodziców i dalszych krewnych Rottenberg, co pewien czas któreś „ożywa”, w krewnych wcielają się aktorzy Żydowskiego. Impulsem do wiwisekcji i uważniejszego przyjrzenia się dziedzictwu, z jakim Rottenberg budowała własną rodzinę, stała się śmierć syna, jego narkotykowa samozagłada. Tomasz Nosinski, z lekkim makijażem, w charakterystycznych okularach i z papierosem, gra przekonująco i samą Rottenberg, i leitmotiv jej życia, temat książki i spektaklu – poczucie inności, wyobcowania. Wita widzów we foyer i zaprasza niczym kuratorka wystawy o sobie i o polskości, której częścią są historie takie jak ta. Proszę bardzo.
Proszę bardzo, Jolanta Janiczak według autobiografii Andy Rottenberg, reż. Wiktor Rubin, Teatr Żydowski w Warszawie w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki