Najnowszą premierą warszawskiego Teatru Polonia jest „Dowód” Davida Auburna, broadwayowski hit, nagrodzony w 2001 r. Pulitzerem, a cztery lata później sfilmowany, z Anthonym Hopkinsem i Gwyneth Paltrow w głównych rolach – genialnego, zarazem chorego na schizofrenię matematyka i jego córki Catherine.
Filmowa narracja, wzruszająca historia miłości ojca i córki, w imię której ta ostatnia poświęciła własną karierę matematyczną i życie osobiste, splot geniuszu i szaleństwa. Oraz zagadki: kto jest autorem tytułowego matematycznego dowodu („wyjebanego w kosmos” – jak z zachwytem określa go zakochany w Catherine doktorant matematyki): genialny, choć chory ojciec czy genialna, choć pozbawiona instytucjonalnej edukacji córka; i czy córka, która jest odludkiem, łatwo wpada w szał i widzi ducha zmarłego ojca, powtórzy jego los.
Sztuka Auburna, z pełnokrwistymi bohaterami, psychologią i sprawdzonymi w filmie schematami narracyjnymi, formalnie i narracyjnie niczym nie zaskakuje. Ot, rozgrywany na żywo film. I tak właśnie wystawił ją w Polonii Andrzej Seweryn, który jednocześnie wystąpił w roli ojca, a Catherine zagrała jego prawdziwa córka Maria Seweryn. Obok nich występują Joanna Trzepiecińska jako druga, racjonalna, córka i Łukasz Simlat w roli doktoranta matematyki. Całość rozgrywa się na zagraconej werandzie. Aktorstwo jest na ogół dość przyzwoite, wyłączając samego Seweryna w roli ducha zmarłego matematyka: snującego się bez celu po werandzie, palącego papierosy i strojącego miny w oknie.