Waldorff z perspektywy
Recenzja wystawy: "Jerzy Waldorff 1910–1999. Umarły – znajomy – kochany"
Choć od śmierci Jerzego Waldorffa minęło już 10 lat, jego charakterystyczny, tubalny głos usłyszeć można raz jeszcze.
Na wystawie w stołecznym Muzeum Historycznym z głośników płyną fragmenty radiowych audycji z jego udziałem, zaś na ekranie oglądać można dawne programy telewizyjne, w których występował ów właściciel wielu talentów: słynny krytyk i popularyzator muzyczny, pisarz, wyśmienity gawędziarz i niezmordowany strażnik pamięci Powązek. Rocznicowa wystawa jest nie tylko hołdem złożonym wybitnemu warszawiakowi, ale także wyrazem wdzięczności muzeum dla Waldorffa.
Były publicysta „Polityki” przekazał bowiem Muzeum Historycznemu w spadku znaczną część rodzinnych pamiątek: portrety antenatów, meble, książki, zegary, ordery, legendarną kolekcję lasek i – oczywiście – ogromny zbiór płyt. Wszystko to zostanie wyeksponowane w przestrzeni zaaranżowanej – jakżeby inaczej – na podobieństwo winylowego krążka. W swej ostatniej książce Waldorff pisał: „Czas gra rolę sceny obrotowej: ukazuje te same postaci i wydarzenia z różnych stron”. Postać pana Jerzego możemy oglądać już tylko z jednej – coraz bardziej oddalającej się – perspektywy.
Świetnie, że muzeum postanowiło pamięć o Waldorffie odświeżyć i przybliżyć w tak niezwykły sposób.
Jerzy Waldorff 1910–1999. Umarły – znajomy – kochany. Muzeum Historyczne m. st. Warszawy, wystawa czynna do 30.08.2010.