Soft-feminizm
Jacqueline Livingston. W cieniu feminizmu. Na obrzeżach sztuki amerykańskiej lat 60. i 70. XX wieku
Osobliwe i nieprzewidywalne zdjęcia Jacqueline Livingston to dorobek, który wymyka się klasyfikacjom. Aranżowane, surrealistyczne wizje sąsiadują z naturalnymi, niemal reporterskimi ujęciami. Fotograficzne eksperymenty sąsiadują z domowymi maskaradami i utrwalonymi na kliszy wygłupami. Trudno to ogarnąć, uporządkować. A tytułowy „cień feminizmu” jest bardzo dyskretny. Choć artystka mocno była zaangażowana w ruchy pacyfistyczne i women’s liberation, to z jej prac wyłania się raczej obraz przykładnej i szczęśliwej, choć może chwilami nieco wyzwolonej matki i żony. I tylko niekiedy, szczególnie w fotomontażach, do głosu dochodzą skrywane emocje: samotności, zagubienia, niespełnienia. Jeżeli feminizm, to raczej domagający się uznania podmiotowości kobiety, a nie walka o polityczne czy społeczne prawa. Znacząca jest i druga część tytułu wystawy. Odnosząca sukcesy Livingston, pod koniec lat 70. znalazła się na ponad dwie dekady na marginesie życia artystycznego, napiętnowana za nagie zdjęcia jej małego syna, które w pruderyjnym społeczeństwie uznano za formę molestowania i pornografii. Na „Autoportrecie” z 1964 r. artystka stoi na pustym, nieprzyjaznym polu za samotnymi drzwiami, które zdają się blokować jej ruchy. Nieograniczona przestrzeń, a równocześnie klaustrofobiczne zniewolenie. Symboliczne i symptomatyczne.
Jacqueline Livingston. W cieniu feminizmu. Na obrzeżach sztuki amerykańskiej lat 60. i 70. XX wieku, Muzeum Narodowe w Gdańsku, Oddział Zielona Brama, do 28 października