Wywołany temat psychiatrii dziecięcej, która od lat znajduje się w Polsce w katastrofalnym stanie, może wprawić w stan déjà vu. Bo przecież mniej więcej rok temu, gdy opozycja próbowała skierować 1,95 mld zł na potrzeby onkologii, byliśmy świadkami podobnej sekwencji zdarzeń.
Wtedy również posłowie Zjednoczonej Prawicy odrzucili poprawkę Senatu, nie zgadzając się na dofinansowanie potrzeb chorych na raka (pieniądze skierowano do mediów publicznych), a już kilka dni później w Kancelarii Prezydenta narodził się pomysł stworzenia oddzielnego Funduszu Medycznego, którym postanowiono zasilić m.in. leczenie chorób nowotworowych.
Była reakcja – i piarowa kontrreakcja; tę samą sztuczkę rząd powtórzył teraz, gdy senatorowie oraz posłowie Prawa i Sprawiedliwości (wśród nich również lekarze) głosowali przeciwko zwiększeniu nakładów na opiekę psychiatryczną najmłodszych o 80 mln zł. Tym razem w roli męża opatrznościowego wystąpił premier Mateusz Morawiecki, który na wyścigi z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim urządził spektakl polityczny pt. „Zreformujemy psychiatrię dziecięcą i młodzieżową za 220 mln zł”. Czy dlatego sumą 80 mln można było pogardzić?
Czytaj także: Psychiatria dziecięca na zakręcie? Już za nim. Właśnie runęła w przepaść
Licytacja zamiast współpracy
Ta przepychanka wokół bardzo poważnego tematu po raz kolejny budzi niesmak, ale dla rządzących stała się popisem samouwielbienia.