Książka jest ciężka, z mnóstwem kolorowych zdjęć, planów i mapek. Leży na korytarzu Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku i zdaje się wołać o uwagę. Wydano ją za pieniądze unijne (w ramach Programu Operacyjnego Pomoc Techniczna). Na okładce logo konkursu Polska Pięknieje – 7 Cudów Funduszy Europejskich. Niżej tytuł: „Przewodnik turystyczny. Śladem funduszy europejskich”. Do tej pory odbyło się siedem edycji konkursu. W siedmiu kategoriach nagrodzono i nominowano do nagród łącznie 144 projekty wsparte unijnymi pieniędzmi. Mapka pokazuje, że w nadmorskich wczasowiskach, które wchłonęły już setki milionów z UE i które ściągają rzesze turystów, o cud funduszy europejskich otrzeć się niełatwo. Jakoś ich tam nie dostrzeżemy.
Jak pokonać Sukiennice?
Uda się, jeśli pojedziemy do Świnoujścia na transgraniczną promenadę łączącą miasto z kurortami niemieckiej gminy Heringsdorf albo na Międzynarodowy Zlot Morsów w Mielnie, albo do Parku Północnego w Sopocie (po pełnej rewaloryzacji). Można by jeszcze dorzucić sieć przystani kajakowych na rzece Redze, zaczynającą się już w Płotach, a kończącą w nadmorskim Mrzeżynie. Jest jeszcze Gdańsk z Narodowym Centrum Żeglarstwa. To i tak mniej niż mało.
– Rocznie mamy 220–300 zgłoszeń – mówi Andrzej Szoszkiewicz uczestniczący w ocenie konkursowych propozycji. – Z Wybrzeża stosunkowo mało. A te projekty, które wpływały, nie były wybitne, nie licząc Gdańska. Weźmy przystanie, których powstało sporo. Ale to standard, nic takiego, żeby nagrodzić. Nie potrafię wymienić nic, co by się wybijało na tyle, żeby zapadło w pamięć. Przedsięwzięcia turystyczne, małe muzea czy średniowieczne wioski są traktowane jako jedna z wielu inwestycji, które realizuje gmina, a nie jako markowy produkt.