22 września podczas 75. Zgromadzenia Ogólnego ONZ prezydent Xi Jinping zapowiedział osiągnięcie przez Chiny szczytu emisji gazów cieplarnianych przed 2030 r. i neutralności klimatycznej przed 2060 r. Wezwał też światowych przywódców, aby dążyli do „zielonego ożywienia globalnej gospodarki” po pandemii Covid-19. Przywódca przemawiał kilka minut po Donaldzie Trumpie, który w ostro skrytykował Państwo Środka za „niepohamowane zanieczyszczanie” środowiska.
A w Polsce? Krótkie negocjacje, długie rozstanie z węglem
Wystąpienie Xi to dobra wiadomość dla klimatu i dla nas wszystkich. Chiny są największym na świecie emitentem CO2 (28,5 proc. globalnych emisji), największym konsumentem węgla (ponad 50 proc. zużycia) i największym trucicielem. To od decyzji Pekinu w największej mierze zależy, czy światu uda się ograniczyć wzrost temperatury w zgodzie z porozumieniem paryskim z 2015 r., czyli do 1,5 st. C w perspektywie końca stulecia. Słowa Xi dają nadzieję, że tak się stanie. Według analizy Climate Action Tracker, jeżeli państwo chińskie rzeczywiście osiągnie neutralność klimatyczną w 2060 r., ograniczy to ocieplenie klimatu o 0,2–0,3 st. C. To za mało, by powstrzymać katastrofę, ale jeśli na podobny krok zdecydują się inne kraje, szanse na to wzrosną.
Czytaj także: Najwięksi truciciele wciąż nie spełniają zobowiązań klimatycznych
Ocieplą się relacje z Europą
Chińska deklaracja to bardzo dobra wiadomość dla Europy.