Tam, gdzie rośnie dziś las, mają wyrosnąć dwie ważne inwestycje. W Jaworznie – słynna państwowa fabryka samochodów elektrycznych Izera. A w Stalowej Woli? Bóg raczy wiedzieć. Podobno jakaś fabryka mikroprocesorów, podobno koreańska. Reszta jest tajemnicą. Lasy Państwowe mają dostać od Skarbu Państwa rekompensatę w postaci innych gruntów.
Czytaj także: Izera, iluzja polskiego auta na prąd
Wyciąć las pod „ekologiczne” samochody
Projekt ustawy „o szczególnych rozwiązaniach związanych ze specjalnym przeznaczeniem gruntów leśnych” wywołał naturalny sprzeciw obrońców środowiska, którzy zwracają uwagę, że wycinanie lasów w obronie klimatu jest stawianiem sprawy na głowie. A właśnie tak jest tłumaczony sens produkcji samochodów elektrycznych. Więcej dla klimatu zrobi las, zwłaszcza na Śląsku, niż mgławicowa fabryka narodowych aut. Także opozycja w Senacie postanowiła się przeciwstawić tej ustawie. I to nawet nie z jakichś fundamentalnych ekologicznych powodów, bo czasem inwestycje publiczne wymagają ingerencji w środowisko naturalne, ale dlatego, że wszystko znów było robione z pogwałceniem obowiązującego prawa i procedur. Nie przymierzając, jak przekop Mierzei Wiślanej.
PiS tradycyjnie uważa się za partię stojącą ponad prawem, więc jeśli jakieś przepisy utrudniają mu cokolwiek, natychmiast te przepisy zmienia. Robi to tradycyjną metodą projektów poselskich, które nie muszą być poddawane konsultacjom społecznym i uzgodnieniom resortowym ani ocenie skutków regulacji.