Na razie więc trudno mówić o dialogu, ponieważ rządzący wyraźnie go nie chcą. A jedynym krokiem w stronę medyków jest powołanie jeszcze jednego wiceministra zdrowia, tym razem do spraw kadr, który ma rozwiązać coraz bardziej dramatyczny niedobór ludzi w zawodach medycznych. Obok nowych agencji, które mają zmodernizować szpitale i zapewnić ich rozwój. Prawo i Sprawiedliwość wierzy, że ustawa, nowy urząd czy choćby nowe stanowisko są najlepszym sposobem na rozwiązanie narosłych przez lata problemów.
Czytaj też: Medycy tym razem nie dadzą się wykiwać
Zdrowie? PiS ma inne priorytety
A na razie toczy się wojna medialna, której celem jest pokazanie społeczeństwu, że protestujący są pazerni, niedopuszczenie do okazania im poparcia. Przekonanie pacjentów, że medycy walczą o swoje, sytuacja chorych od wyniku ich protestu w żadnym stopniu nie zależy. Nie należy ich więc wspierać. Nie należy słuchać polskich lekarzy, pracujących w innych krajach unijnych, którzy w białym miasteczku 2:0 opowiadają o tym, jak tam zorganizowana jest praca medyka czy pielęgniarki, ale też o tym, w jakich warunkach i z jakim skutkiem tam przywraca się zdrowie pacjentom. Dlaczego u nas tak być nie może? Dlaczego dzieci polskie, wymagające natychmiastowej pomocy psychiatrycznej, we własnym kraju się jej nie doczekają? Młodzi medycy chcą nas – bo każdy był i będzie kiedyś pacjentem – skłonić do refleksji: dlaczego nie u nas?