Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Jedni protestują, inni szczują, premier nie ma czasu rozmawiać

Pielęgniarki protestują przed kancelarią premiera, 11 września 2021 r. Pielęgniarki protestują przed kancelarią premiera, 11 września 2021 r. Wojciech Kryński / Forum
Premier nie znalazł czasu na spotkanie z medykami, protestującymi w białym miasteczku pod jego kancelarią. Przeciwko nim są także politycy PiS, a Polski Instytut Ekonomiczny sugeruje, że pracownicy ochrony zdrowia buntują się z… pazerności. Świetnie bowiem zarabiają.

Na razie więc trudno mówić o dialogu, ponieważ rządzący wyraźnie go nie chcą. A jedynym krokiem w stronę medyków jest powołanie jeszcze jednego wiceministra zdrowia, tym razem do spraw kadr, który ma rozwiązać coraz bardziej dramatyczny niedobór ludzi w zawodach medycznych. Obok nowych agencji, które mają zmodernizować szpitale i zapewnić ich rozwój. Prawo i Sprawiedliwość wierzy, że ustawa, nowy urząd czy choćby nowe stanowisko są najlepszym sposobem na rozwiązanie narosłych przez lata problemów.

Czytaj też: Medycy tym razem nie dadzą się wykiwać

Zdrowie? PiS ma inne priorytety

A na razie toczy się wojna medialna, której celem jest pokazanie społeczeństwu, że protestujący są pazerni, niedopuszczenie do okazania im poparcia. Przekonanie pacjentów, że medycy walczą o swoje, sytuacja chorych od wyniku ich protestu w żadnym stopniu nie zależy. Nie należy ich więc wspierać. Nie należy słuchać polskich lekarzy, pracujących w innych krajach unijnych, którzy w białym miasteczku 2:0 opowiadają o tym, jak tam zorganizowana jest praca medyka czy pielęgniarki, ale też o tym, w jakich warunkach i z jakim skutkiem tam przywraca się zdrowie pacjentom. Dlaczego u nas tak być nie może? Dlaczego dzieci polskie, wymagające natychmiastowej pomocy psychiatrycznej, we własnym kraju się jej nie doczekają? Młodzi medycy chcą nas – bo każdy był i będzie kiedyś pacjentem – skłonić do refleksji: dlaczego nie u nas?

Reklama