Nie przeszkodził temu nawet Sąd Najwyższy, którego uchwały wreszcie się nie doczekaliśmy. Nie była ona jednak do niczego potrzebna, biorąc pod uwagę, że wcześniej zapadały już o wiele ważniejsze orzeczenia. Od momentu wyroku w sprawie Dziubak w Luksemburgu (3.10.2019 r.) i kilku nareszcie pozytywnych poglądach Sądu Najwyższego, sądy mogły przystąpić do kursu dzieła, a Frankowicze powierzyć im swoje sprawy. Dlaczego mijający rok był tak dobry dla posiadaczy kredytów we franku i co czeka ich w nowym roku?
Jednolita, korzystna linia orzecznicza
Po wyroku TSUE z 2019 r. wielu myślało, że wygrane staną się automatyczne. Nie do końca. Sądy w Polsce potrzebowały jeszcze ponad roku, aby „przetrawić” ten wyrok i w oparciu o prawo krajowe znaleźć sposób na rozstrzyganie tych spraw na wokandzie. W przypadku klientów wyspecjalizowanej w tych sprawach kancelarii SOBOTA JACHIRA od 2017 r. do 2020 r. zapadło 60 korzystnych wyroków, zaś w 2021 r. zapadło ich ponad 120, czyli dwa razy tyle, ile w ciągu poprzednich 3 lat! Ponadto, zdecydowana większość wyroków polegała na unieważnieniu całej umowy kredytu, dla wielu klientów oznaczało to, że nie mają już nic więcej do oddania bankowi. Przeciwnie, to banki najczęściej musiały oddać jeszcze wartość nadpłaconego kapitału, zwykle kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dla tych, którzy po 15 latach mają do oddania często dalej tyle samo, ile wzięli na początku, taki scenariusz brzmi jak magia. Ale nią nie jest. Frankowicze w mijającym roku wygrali w ponad 97% toczących się spraw w całym kraju.
Ugody, mediacje…czy aby na pewno takie dobre?
Nic nie dzieje się przypadkowo, zwłaszcza w bankach. Do mijającego roku żaden z nich nie widział drogi do kompromisu. Cóż takiego się zatem wydarzyło? Powodem były oczywiście lawinowo przegrywane procesy, w tym w końcu prawomocnie. Nie zna banków jednak ten, kto myśli, że wreszcie „poszły po rozum do głowy” i „chcą się dogadać”. Mając okazję analizować już kilkaset propozycji ugodowych banków stwierdzam, że większość z nich to niespełna 25% tego, co można uzyskać w sądzie. A przejście na stawkę WIBOR, która przez nadciągający kryzys rośnie szybciej niż frank oznacza, że po kilku miesiącach może być tak samo źle. Przy jednoczesnym zrzeczeniu się roszczeń oraz planach opodatkowania takich ugód, to rozwiązanie korzystne wyłącznie dla jednej ze stron i oczywiście nie chodzi jak zwykle o Frankowiczów.
Aby wygrać, trzeba grać
Pamiętajmy, że aby dojść do czasów, w których banki przegrywają masowo, wcześniej najodważniejsi musieli przecierać pierwsze szlaki na własne ryzyko. Teraz ryzyko to jest nieporównywalnie niższe, choć oczywiście również wymaga pewnych poświęceń. Wśród wielu kredytobiorców obawy dotyczą m.in. ryzyka kolejnego procesu o korzystanie z kapitału, którymi przecież straszą ostatnio przegrywające banki. O ile jednak wcześniej słowo banku wydawało się wiarygodne tak samo jak „masz jak w banku”, tak dzisiaj znaczy niewiele. Dotychczasowe orzecznictwo w sprawach wynagrodzenia za kapitał w przypadku konsumentów kończyło się kolejnymi wygranymi kredytobiorców. Listopadowa opinia UOKiK zresztą nie budzi wątpliwości, że działania takie należy uznać za zastraszające, natomiast ich wartość merytoryczna jest znikoma. Istnieją zresztą spore szanse, że za 2-3 lata, kiedy będą kończyły się procesy tych, którzy zaczynają teraz, banki odejdą od takich praktyk na stałe. Aby tak się jednak stało, niezbędną są kolejne pozwy i dalsza fala dobrych wyroków, które nie pozostawią złudzeń - to banki, a nie Frankowicze, próbowały nieuczciwie zarabiać na toksycznych kredytach. Zatem aby wygrać, trzeba grać dalej.
Jędrzej Jachira
Wspólnik w Kancelarii SOBOTA JACHIRA
Analiza umów kredytowych: biuro@sobotajachira.pl
Tel.: 71 737 37 22