Koalicja najpierw podzieliła łupy między swoich, a teraz wicepremier Zyta Gilowska, wspierana przez premiera, zapewnia, że je odbierze, a w każdym razie ograniczy. Te łupy, to tysiące stanowisk w gospodarstwach i zakładach pomocniczych oraz funduszach celowych. Stanowisk atrakcyjnych, ponieważ finanse tych tworów trudno kontrolować. Teraz ich zadania mają być finansowane z budżetu, czyli wydatki staną się bardziej przejrzyste. Krok słuszny, ale 10 mld zł oszczędności w ciągu dwóch lat wydaje się jeszcze mniej realne, niż 3 mld zł, jakie rząd miał uzyskać z realizacji programu „Tanie państwo”. Miał, ale nie ma.
Nic dziwnego, że koalicjanci nie wykazują zdenerwowania tą niby reformą. Agencje rolne, choć pod innym szyldem, nadal będą funkcjonować. Podobnie ZUS i KRUS. Stanowisk więc raczej nie ubędzie, a tak naprawdę zlikwiduje się tylko fundusze celowe samorządom, których rząd nie lubi.
Wiadomości: