- Obraz handlu detalicznego w Polsce szybko się zmienia. Przybywa dyskontów i supermarketów, ubywa małych punktów i hipermarketów. A jak w ciągu ostatnich dwudziestu lat zmieniła się Państwa praca jako operatora logistycznego, dostarczającego do sklepów świeże produkty?
- Kiedyś dostawy realizowaliśmy bezpośrednio do sklepów, co było dużym wyzwaniem operacyjnym. Jednak sieci handlowe, w miarę rozwoju, zaczęły tworzyć własne magazyny centralne – centra dystrybucyjne. Dzisiaj to właśnie do nich dowozimy towary od producentów, a z tych centrów są one dostarczane już przez same sieci do sklepów. Na rynku zachodzą oczywiście duże zmiany. Jedni właściciele się rozwijają, inni zamykają bądź ograniczają działalność. Jednak znaczenie sieci handlowych w sprzedaży żywności w Polsce cały czas rośnie. Dzisiaj to właśnie do nich trafia ok. 75 proc. wszystkich dostaw.
- Zdecydowana większość artykułów żywnościowych dostępnych na naszych półka pochodzi z Polski. Jakie znaczenie ma import?
- Całkiem duże. To prawda, że kupujemy przede wszystkim żywność polską, jednak nie brakuje również artykułów z innych państw. W wielu sieciach znajdziemy tygodnie tematyczne, poświęcone specjałom z różnych regionów Europy, a nawet świata.
- Jak wygląda taka logistyka produktów importowanych?
- Dzięki naszej platformie przeładunkowej odbieramy towary bezpośrednio od producentów z całej Europy. Następnie trafiają one do naszego centrum logistycznego w Polsce, a z niego dostarczamy je do sieci handlowych w całym kraju. Zagraniczni producenci nie muszą mieć zatem żadnej infrastruktury ani administracji w Polsce, aby być obecni ze swoimi artykułami na naszym rynku. To my zajmujemy się w całości operacjami logistycznymi.
- Czy w Państwa branży, jak w całej gospodarce, rośnie znaczenie szybkości dostaw?
- Z pewnością tak. Zmieniają się wymagania ze strony sieci handlowych. Kilkanaście lat temu mieliśmy na zrealizowanie dostawy średnio około doby. Teraz często odbieramy towary od producentów po południu, a do magazynów sieci handlowych musimy dostarczyć je wcześnie rano następnego dnia. Nierzadko na realizację dostawy pozostaje zatem dwanaście godzin, czasem nawet mniej. Staramy się jak najbardziej zoptymalizować łańcuch dostaw, a ponieważ znajdujemy się po jego środku dostrzegamy i reagujemy na potrzeby zarówno producentów, jak i sieci handlowych.
- Jakie zmiany w Państwa operacjach wprowadziła pandemia?
- Na pewno zmianą pozytywną jest budowanie logistyki w duchu „paperless”, czyli jak najmniej papieru. Coraz częściej dostawy są awizowane elektronicznie, bez potrzeby przesyłania papierowych dokumentów. We współpracy z producentami i sieciami handlowymi przygotowujemy kompleksowy projekt, który pozwoli jeszcze bardziej zwiększyć rolę elektronicznych dokumentów. Natomiast ogromnym wyzwaniem pozostaje brak kierowców. Szacujemy, że na polskim rynku brakuje ich aż 120 tysięcy. Staramy się to zmienić, czerpiąc inspiracje z Holandii, skąd wywodzi się Grupa Raben, której częścią jest Fresh Logistics Polska. W Holandii kierowców traktuje się z ogromnym szacunkiem, jako służbę publiczną na równi z lekarzami czy policjantami. Takie podejście chcemy upowszechniać również w Polsce.
- Hasłem nowoczesnego zarządzania jest „lean management”. To filozofia bliska także Państwu.
- To prawda. My nazwaliśmy ją „Better Every Day”, czyli „lepsi każdego dnia”. Rozumiemy pod tym hasłem proces ciągłego doskonalenia. Chodzi o ustandaryzowane procesy, znane pracownikom i przez nich stosowane. Zachęcamy do zgłaszania pomysłów optymalizacyjnych, dzięki którym uda się ograniczyć marnotrawstwa. Podczas regularnych odpraw każdy członek zespołu mówi, co działa dobrze, a co można poprawić. Optymalizacja pozwala nie tylko ograniczyć koszty, które przecież rosną dziś bardzo szybko. Jest również metodą budującą zaangażowanie pracowników w działania firmy. A poza tym dzięki niej zwiększamy zadowolenie naszych klientów, co widać w wynikach przeprowadzanych wśród nich badań satysfakcji.
- Optymalizacja pozwala też chyba walczyć z ogromnym problemem w handlu artykułami świeżymi, jakim jest marnotrawstwo żywności?
- Oczywiście. Kluczem jest maksymalne skrócenie łańcucha dostaw. To nie zawsze proste zadanie, bo dziś brakuje na przykład pracowników w magazynach centralnych. Z tego powodu, zwłaszcza w szczytach przewozowych pojazdy długo czekają na rozładunek, a to opóźnia realizację kolejnych dostaw. W ramach optymalizacji wprowadzamy choćby praktykę, zgodnie z którą kierowca po rozładunku nie musi dodatkowo czekać na dokumenty, tylko odjeżdża, a odpowiednie papiery odbiera kolejny kierowca przyjeżdżający z dostawą następnego dnia.
- Co jeszcze można zrobić, aby jak najmniej żywności się marnowało?
- Z dumą mogę powiedzieć, że jesteśmy partnerem Banków Żywności, za co zostaliśmy wyróżnieni nagrodą im. Jacka Kuronia. Organizujemy charytatywne transporty i zachęcamy naszych klientów, aby przekazywali nam niesprzedane towary, które my dostarczamy potem do Banków Żywności. Poza tym prowadzimy kampanie razem z influencerami, zwracające uwagę na problem marnotrawstwa żywności. Sami, mając tyle lat doświadczenie w jej transporcie, wiemy, jak ogromne to wyzwanie.
Materiał powstał we współpracy z Raben Group