Gospodarka obiegu zamkniętego (GOZ) to określenie, które brzmi dość tajemniczo. W rzeczywistości jej założenie jest bardzo proste. Chodzi o taki model produkowania i konsumowania, w którym istniejące materiały wykorzystujemy jak najdłużej. Pomaga w tym dzielenie się, pożyczanie, naprawa, przerabianie, odnawianie i recykling. Z jednej strony wydłużamy w ten sposób do maksimum cykl życia produktów, a z drugiej ograniczamy do minimum ilość odpadów, które nie zostaną już więcej wykorzystane.
Tymczasem dziś wciąż króluje gospodarka obiegu otwartego. To tzw. model linearny, który zakłada szybkie wyrzucanie produktów, gdy tylko się zużyją, uszkodzą albo choćby wyjdą z mody. Niestety taka gospodarka potrzebuje nieustannie dopływu kolejnych surowców potrzebnych do produkcji, zużywa ogromne ilości energii i nie przejmuje się wytwarzaniem gigantycznych ilości odpadów. Ilustracją tego niepokojącego zjawiska jest model szybkiej konsumpcji, widoczny choćby w przemyśle modowym: kupić, założyć kilka razy, wyrzucić.
Co gorsza, wielu producentów w pogoni za zyskiem tak projektuje swoje wyroby, aby po określonym czasie przestały działać albo były coraz mniej wygodne dla użytkownika (np. szybkość ich funkcjonowania jest celowo spowalniana). Model linearny oparty jest zatem na niekończącym się zwiększaniu konsumpcji. Pomaga w tym kreowanie – przy użyciu bardzo agresywnych środków marketingowych – mody na nowości, nawet jeśli sprowadzają się one do niewielkich zmian technicznych i usprawnień w porównaniu z wcześniejszymi modelami. Przykładem może być strategia producentów telefonów komórkowych.
Na szczęście Unia Europejska stara się promować GOZ. – Komisja Europejska od 2014 r. proponuje nowe regulacje prawne w różnych sektorach gospodarki, mające na celu jej skierowanie w stronę obiegu zamkniętego surowców. Te regulacje są następnie debatowane i zatwierdzane przez całą Wspólnotę w procesach legislacyjnych, w efekcie czego wchodzą one także do polskiego porządku prawnego – podkreśla Piotr Barczak, ekspert ds. GOZ Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.
Unijne wymogi dotyczące GOZ są częścią strategii Europejskiego Zielonego Ładu. – Obejmują one w zasadzie wszystkie sektory, np. tworzywa sztuczne, tekstylia, elektronikę, żywność, baterie, pojazdy i budownictwo. Regulacje te wymagają, aby produkty były projektowane z myślą o minimalizacji negatywnego wpływu na środowisko przez cały ich cykl życia, który powinien być długi. Recykling bowiem, choć ważny, jest energochłonny i ograniczony. Przejście na GOZ wymaga inwestycji w technologie, innowacje oraz zmiany w łańcuchach dostaw. Kluczowe są zatem zmiany w modelach biznesowych i współpraca wszystkich interesariuszy, w tym modyfikacja zachowań konsumenckich, na rzecz podejścia „kup – użyj – napraw – ponownie użyj” – mówi Katarzyna Mejer, koordynatorka klastra ESG North East Europe w DB Schenker.
Dobrym przykładem unijnych działań jest tzw. prawo do naprawy. Chodzi o to, aby konsumenci mieli szansę naprawić zepsuty lub wadliwy sprzęt i nie byli zmuszani do zakupu nowego. W maju 2024 r. udało się przyjąć dyrektywę o prawie do naprawy. Zgodnie z jej założeniami konsument może żądać, aby producent naprawił wyroby, które zgodnie z unijnymi przepisami do takiej naprawy się nadają. To przykładowo pralki, odkurzacze czy telefony komórkowe. Ma także powstać internetowa platforma umożliwiająca kontakt konsumentów z punktami napraw.
Ważnym elementem GOZ jest wzmocnienie pozycji konsumentów, często bezradnych w starciu z wielkimi koncernami. Unia chce uniemożliwić firmom wprowadzanie w błąd odbiorcy przekazem o rzekomych ekologicznych zaletach ich produktów i usług. Temu powinna służyć inna tegoroczna dyrektywa, zgodnie z którą klienci mają mieć dostęp do wiarygodnych informacji dotyczących np. skracania życia produktów. Chodzi również o walkę z tzw. greenwashingiem, czyli fałszywymi lub przesadzonymi deklaracjami swojej troski o środowisko. Kto informuje, że jego produkt został wykonany z materiałów pochodzących z recyklingu, przekonuje o swojej neutralności klimatycznej albo zapewnia, że towar jest przyjazny dla zwierząt, będzie musiał przedstawić na to dowody.
Bardzo obrazowym przykładem wspierania GOZ są wieloletnie starania o stworzenie uniwersalnej ładowarki dla urządzeń elektronicznych. Przez długi czas konkurujący ze sobą producenci twierdzili, że to niemożliwe, a klienci byli zmuszani do kupowania kolejnych ładowarek i wyrzucania tych, które – mimo że wciąż sprawne – nie znajdowały już żadnego zastosowania. Na szczęście dwa lata temu wprowadzono dyrektywę o uniwersalnej ładowarce, a port ładowania USB-C stał się standardem. Nawet najbardziej oporne koncerny uległy i tak projektują nowe urządzenia, aby być w zgodzie z unijnymi przepisami. A korzystają na tym i konsumenci, i środowisko.