Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Protesty, covid i dyscyplina Czarnka. Niewesoły początek roku akademickiego

Inauguracja roku akademickiego na Uniwersytecie Warszawskim. 1 października 2021 r. Inauguracja roku akademickiego na Uniwersytecie Warszawskim. 1 października 2021 r. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Początek roku akademickiego nie jest spokojny. Z jednej strony odbywają się protesty, jak na Uniwersytecie Wrocławskim i Warszawskim, z drugiej jest niepewność, czy uda się utrzymać stacjonarny tryb nauczania.

Dwie inauguracje roku akademickiego – środowiskowa we Wrocławiu, a więc wspólna dla wszystkich tutejszych uczelni, oraz na Uniwersytecie Warszawskim dla rządzącej Zjednoczonej Prawicy – nie będą miłym wspomnieniem. We Wrocławiu podczas wystąpienia premiera, absolwenta historii na tutejszym wydziale, przeciwko sytuacji na wschodniej granicy zaprotestowali naukowcy. Przed Mateuszem Morawieckim z transparentem z napisem „Nie zabijaj uchodźców” stanęła prof. Urszula Glensk, a obok niej dr hab. Marcin Czerwiński, prof. Wojciech Browarny i dr hab. Paweł Mackiewicz.

Cała czwórka to literaturoznawcy z UWr, Czerwiński to również działacz antyrasistowski, a Browarny związany jest z partią Razem, z której list startował m.in. do Sejmu. W zabytkowej sali Oratorium Marianum zrobiło się, oględnie mówiąc, zamieszanie, ochrona premiera usiłowała wyrwać prof. Glensk transparent, ostatecznie zaproponowano protestującym spotkanie po inauguracji (odbyło się w gabinecie rektora).

Burzliwa była też inauguracja na UW – tam z kolei wystąpienie minister Grażynie Ignaczak-Bandych, szefowej Kancelarii Prezydenta odczytującej list Andrzeja Dudy, przerwali studenci. Skandowali: „Macie krew na rękach”, „Mordercy” i „Żaden człowiek nie jest nielegalny”. Zdenerwowana minister przerwała, ale kiedy powiedziała: „Nie do końca rozumiecie, co mówicie”, rozległy się buczenia, a studenci zebrali oklaski, również ze strony zgromadzonych w auli profesorów. I jakby tego było mało, rektor UW prof. Alojzy Nowak, postrzegany raczej jako zwolennik dobrej zmiany, powiedział: – Żaden człowiek nie jest nielegalny, wszyscy są równi.

Czytaj też: Hity i kity premiera

Krystyna Pawłowicz wita nowy rok akademicki na Twitterze.TwitterKrystyna Pawłowicz wita nowy rok akademicki na Twitterze.

Prezydent zobligowany

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek na inaugurację pojechał do Lublina, skąd pochodzi – na Uniwersytecie Medycznym uczestniczył m.in. w otwarciu nowej hali widowiskowo-sportowej, którą przy tej okazji poświęcił abp Stanisław Budzik. Zaledwie tydzień wcześniej do biura Rzecznika Praw Obywatelskich trafił list protestacyjny podpisany przez 400 naukowców w związku ze wstrzymywaniem nadania Michałowi Bilewiczowi tytułu profesora zwyczajnego – decyzje blokuje Andrzej Duda. Jego kancelaria twierdzi, że są wątpliwości co do bezstronności recenzentów dorobku socjologa, ale Rada Doskonałości Naukowej (następczyni Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, która wystąpiła do Dudy o nadanie Bilewiczowi tytułu profesora) już w 2019 r. poinformowała urzędników, że jej decyzja jest ostateczna, a prezydent nie ma podstaw prawnych, by ją kwestionować.

Bilewicz na razie czeka, a dr hab. Walter Żelazny, socjolog z uniwersytetu w Białymstoku, były emigrant polityczny i działacz opozycji w PRL, uczestnik demonstracji KOD, właśnie otrzymał wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego zobowiązujący Dudę do nadania mu tytułu profesora zwyczajnego. Żelazny na nominację czeka od kwietnia 2018 r., a sprawę opisała Agnieszka Kublik z „Gazety Wyborczej”. Naukowiec w kwietniu 2019 r. wysłał pismo do prezydenckiego ministra Andrzeja Dery, pytając, co z jego sprawą. Odpowiedzi nie dostał, wystąpił więc do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego ze skargą na przewlekłe postępowanie. Sąd ją odrzucił, uzasadniając decyzję tym, że nadanie tytułu nie jest sprawą administracyjną.

Ale naukowiec z Białegostoku odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uznał, że prezydent jest organem administracyjnym, więc WSA musi rozstrzygnąć sprawę. 11 sierpnia WSA wydał więc wyrok, którym zobowiązał prezydenta do rozpatrzenia wniosku Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów Naukowych o nadanie dr. Żelaznemu tytułu profesora w miesiąc od doręczenia prawomocnego wyroku wraz z aktami sprawy.

Czytaj też: „Internacjonalizm Czarnka”, czyli polska nauka tylko dla Polski

Minister dyscyplinujący

Minister Czarnek przyspieszył też dyscyplinowanie nauczycieli akademickich. 30 września podczas posiedzenia Sejmu przyjęto poprawki do ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Na posiedzeniu komisji edukacji, nauki i młodzieży, na którym omawiano projekt, wiceminister Włodzimierz Bernacki przekonywał, że chodzi w nich o „ustanowienie zasady, zgodnie z którą wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych nie będzie stanowiło przewinienia dyscyplinarnego, a zatem nauczyciele akademiccy nie będą podlegali odpowiedzialności dyscyplinarnej z tytułu wyrażania poglądów”.

Tylko że nowelizację za niepotrzebną (a nawet szkodliwą) uznały m.in. Komitet Polityki Naukowej, Konferencja Rektorów Uniwersytetów Polskich, Komisja ds. Etyki w Nauce, Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Polska Akademia Nauk, Akademia Młodych Uczonych i Konferencja Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych.

Czytaj też: Szkoły zawodowe dla lekarzy. Pułapka Czarnka

Krytycy ministerialnych propozycji mówią wprost, że w nowej ustawie chodzi o skupienie władzy dyscyplinarnej nad nauczycielami akademickimi w rękach ministerstwa – każda decyzja komisji dyscyplinarnej będzie mogła być uchylona przez resort, co narusza autonomię uczelni. KRASP w swoim stanowisku przypomniał, że wolność wypowiedzi musi wiązać się z poszanowaniem godności człowieka, a wolność akademicka nie może polegać na głoszeniu w przestrzeni uczelni opinii ignorujących wiedzę i metodologię badań naukowych.

Zgodnie z przyjętymi 30 września zapisami postępowania prowadzone przez uczelniane komisje dyscyplinarne (i niezakończone), a dotyczące spraw związanych z wyrażaniem przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych, zostają umorzone.

Czytaj też: Jak pandemia osłabiła słynne uczelnie

Zajęcia na razie stacjonarne

Początek roku akademickiego 2021/2022 jest pełen napięć nie tylko z powodu protestów dotyczących postępowania i odpowiedzialności polskich władz za to, co się dzieje na białoruskiej granicy z uchodźcami, czy w związku z nowelizacją ustawy o szkolnictwie wyższym. To też, a może i przede wszystkim niepewność związana z pandemią. Od marca 2020 r. zajęcia w Polsce odbywają się zdalnie, a w najlepszym razie hybrydowo. Powrót do stacjonarnego studiowania wiąże się z koniecznymi obostrzeniami sanitarnymi: decyzjami, czy na zajęciach wszyscy mają być w maseczkach (część uczelni uznała, że nie), czy będą wymagane paszporty covidowe lub testy w akademikach. Na tydzień przed rozpoczęciem zakwaterowań do akademików rzecznik jednej z wrocławskich uczelni odbierał po kilka telefonów dziennie, również późnym wieczorem, od rzekomych dziennikarzy z najróżniejszych mediów z pytaniami o segregację sanitarną. Rozmowy zwykle kończyły się tyradą o nazistach na uczelniach, którzy zmuszają ludzi do eksperymentów medycznych.

MEiN rekomenduje realizowanie zajęć stacjonarnie, ale jednocześnie ostateczne decyzje co do trybu pozostawia rektorom. Zaleca też szczepienia, choć rząd nie jest w stanie podjąć decyzji o tym, by były obowiązkowe, jeśli nie dla wszystkich, to przynajmniej dla grup zawodowych, takich jak służba zdrowia czy nauczyciele: „Pragniemy zaznaczyć, iż szczepionka przeciw covid-19 to jeden z najważniejszych elementów, dzięki któremu możemy powstrzymać epidemię. W związku z tym Ministerstwo Edukacji i Nauki rekomenduje przystąpienie do programu szczepień wszystkim tym osobom, które nie mają przeciwskazań do przyjęcia szczepionki, a dotąd nie skorzystały z takiej możliwości”.

Według szacunków Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Publicznych ok. 1,2 mln studentów rozpocznie w poniedziałek zajęcia na 373 uczelniach w Polsce: 225 to uczelnie niepubliczne, 121 publiczne, a 17 jest kościelnych. Ich kadrę szacuje się na ok. 100 tys. osób.

Czytaj też: Przemysław Czarnek – pedagog bezwstydu

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną