MATEUSZ WITCZAK: Zaczęła się trzecia wojna światowa?
NATALIA PANCHENKO: Ona trwa osiem lat, od chwili gdy Putin złamał prawo międzynarodowe i przekroczył granice niepodległej Ukrainy. Wtedy świat nie zrobił nic. Dziś widzimy, że nie skończyło się „tylko” na Krymie i „tylko” na Donbasie. Jestem też pewna, że nie skończy się na Ukrainie – następne mogą być Mołdawia, Rumunia i państwa bałtyckie. Wydaje się to niewiarygodne, ale przecież do niedawna nikt nie przypuszczał, że pod Kijowem staną rosyjskie czołgi. Jeśli świat nie powstrzyma tego terrorysty, wojna rozleje się na całą Europę.
Zwracam też uwagę, że armia rosyjska ma ogromne problemy z celnością. Rosjanie ostrzelali na Morzu Czarnym okręt płynący pod banderą Mołdawii, trafili w korytarze humanitarne, a ich artyleria może uszkodzić składowiska odpadów radioaktywnych na terenie Czarnobyla. W Ukrainie są cztery elektrownie atomowe. Jeśli pocisk trafi w którąś z nich – nie będzie to problem tylko dla Ukrainy.
Europa wysyła broń, Niemcy podnieśli wydatki na zbrojenia, Ursula von der Leyen i Charles Michel deklarują chęć dyskusji o włączeniu Ukrainy do struktur unijnych, a światowi przywódcy wykluczyli Rosję z systemu SWIFT. To wystarczająca pomoc?
To ważne działania, ale one nie wystarczą.