Społeczeństwo

Nauczyciele zbuntują się jesienią: oby z głową! PiS liczy na nasze potknięcie

Strajk nauczycieli, kwiecień 2019 r. Strajk nauczycieli, kwiecień 2019 r. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
PiS robi dziś ze Sławomira Broniarza, szefa ZNP, drugiego Tuska, który musi mieć w sobie bardzo dużo złej woli, aby tak szkodzić Polakom. Jesienią ZNP musi na to wreszcie odpowiedzieć, inaczej odda mecz walkowerem.

Tuż przed wakacjami Sławomir Broniarz ogłosił, że zamierza jesienią na nowo nakręcić w oświacie zegar buntu. Zegar ten zatrzymał się 27 kwietnia 2019 r., kiedy władze ZNP niespodziewanie zawiesiły strajk. A przecież wydawało się wtedy, że wygrana jest na wyciągnięcie ręki, gdyż mamy asa w rękawie: maturę. Aby egzaminy się odbyły, rząd musi spełnić postulaty nauczycieli – sądzono. Tymczasem ZNP nagle protest zawiesił.

Oficjalnie tylko zawieszony, a tak naprawdę przegrany z kretesem konflikt z PiS wywołał wśród nauczycieli totalną obojętność na sprawy edukacji. Niech się dzieje, co chce, ja odchodzę z zawodu – zapowiadano. Nigdy jeszcze nie było w polskich szkołach tak potężnego exodusu nauczycieli. Jedni odeszli na emeryturę, pomostową lub właściwą, inni przeszli na własną działalność i zaczęli utrzymywać się z korepetycji, na które zapotrzebowanie gwałtownie wzrosło. Dawało się z tego nawet żyć. Część pedagogów się przekwalifikowała. Sytuacja w gospodarce ułatwiała podjęcie decyzji: w wielu branżach brakowało rąk do pracy. PiS nikogo w szkole nie zatrzymywał.

PiS rządzi, nauczyciele obojętnieją

Strajk nie dał nauczycielom niczego: ani wyższych zarobków, ani zastopowania zmian w oświacie, które zapoczątkowała Anna Zalewska, kontynuował Dariusz Piontkowski, a Przemysław Czarnek gwałtownie przyspieszył. Edukacja stała się narzędziem władzy do urabiania dzieci i młodzieży na pisowską modłę.

Reklama