„Musiałby być geniuszem zbrodni!”. Prokuratura bada nowe doniesienia w sprawie ukraińskiego lekarza
Takiej intrygi nie powstydziłaby się Agatha Christie – ironizuje prof. Mirosław Czuczwar z zarządu Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii, który stoi na czele zespołu powołanego w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie Wielkopolskim do zbadania doniesienia o kolejnej rzekomej zbrodni Andrija Kadukhi. To 27-letni rezydent anestezjologii, którego w kwietniu w biały dzień zakuto przed szpitalem w kajdanki i aresztowano pod zarzutem zabójstwa 86-letniego pacjenta. Tym razem chodzi o 60-letnią pacjentkę, która zmarła podczas badania na tomografie. Związek Kadukhi z tą sprawą był taki, że to on cztery godziny wcześniej zgodził się na odłączenie jej od respiratora.
„Znowu ten Kadukha!”, czyli domniemanie winy
O sprawie lekarza, któremu gorzowska prokuratura postawiła zarzut zabójstwa, bo 9 stycznia odłączył od aparatury podtrzymującej życie 86-letniego pacjenta, pisaliśmy wielokrotnie. W opinii szpitalnej komisji nie popełnił błędu w sztuce medycznej, ale do prokuratury trafiło zawiadomienie o rzekomym zabójstwie. W kwietniu tego roku, po trzech miesiącach śledztwa, lekarz został aresztowany. Wstawił się za nim zarząd szpitala, lokalny i krajowy samorząd lekarski, rzecznik praw lekarza i RPO. W internecie w jego obronie zebrano 2,2 tys. podpisów medyków, głównie anestezjologów. Decyzją prokuratora krajowego Kadukha został zwolniony z aresztu dopiero po dwóch miesiącach i niemal od razu (18 czerwca) wrócił do pracy.