Uchwała sejmowa w sprawie 73. rocznicy rzezi wołyńskiej i prezentacja filmu „Wołyń” nie zbliżyły nas do jego zakończenia. Okazało się jednak, co trzeba zapisać na plus, że relacje polsko-ukraińskie są już na tyle silne, że byle polityczna awantura nie jest w stanie im zagrozić. Drugi plus ujemny to uspołecznienie debaty o Wołyniu i historii. To ważne. Przypomnieć w tym miejscu można opinię Winstona Churchilla: „Nic tak nie dzieli Polaków i Ukraińców jak ich wspólna historia”.
Po fazie bardzo gorących dyskusji w mediach, polskich, ukraińskich i rosyjskich, przechodzimy do pytania: co dalej? Jednym z wariantów jest ponoć „wariant kurylski”; podobnie jak Japonia w kontaktach z Rosją, nie podnosi codziennie problemu zwrotu wysp kurylskich, tak my z Ukrainą mamy się umówić, że kiedyś, w innych, może lepszych czasach do tego wrócimy. Pominę, że jest to ogłoszenie kapitulacji przez obóz polityczny, który zamierzał, i to zrealizował, wstrząsnąć „ukraińskim partnerem”, by skończyć z „kiczem pojednania”. Żaden powód do satysfakcji.
Jak poprawić stosunki polsko-ukraińskie?
Nie należy odkładać tej sprawy. Trzeba rozminować to polityczno-historyczne pole minowe. Drogą do tego może być wspólne przygotowanie 75. rocznicy zbrodni wołyńskiej, wspólne: przez rządy Polski i Ukrainy, najlepiej z udziałem prezydentów. Plan nie jest skomplikowany, pierwszym jego punktem jest odnalezienie i uporządkowanie wszystkich grobów ofiar zbrodni wołyńskiej, również ofiar akcji odwetowych. Przy wsparciu obu rządów jest to zadanie realne, podobnie jak publikacja biogramów ofiar.
Po drugie, trzeba opublikować wszystkie dostępne materiały dotyczące odpowiedzialności personalnej za popełnione zbrodnie. Sądzę, że po wykonaniu tej pracy możliwa będzie wspólna modlitwa prezydentów na jednym z cmentarzy, symboliczne zakończenie sporu, wspólny gest, naturalne dopełnienie hołdu oddanego przez prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę ofiarom zbrodni wołyńskiej w Warszawie.
Działaniom rządów powinny towarzyszyć debaty, nowe książki, nowe filmy, rzetelna, a nie skierowana na tanią propagandę praca twórców, naukowców i dziennikarzy. Dyskusja o naszej wspólnej historii będzie przecież trwała.
Można pomyśleć o Polsko-Ukraińskim Funduszu „Wspólna Historia”, który przyznawałby granty na badania historyczne, książki, filmy dokumentalne i fabularne.
W dyskusji pojawił się też pomysł powołania Polsko-Ukraińskiego Centrum Dialogu, na wzór działającego już Centrum Polsko-Rosyjskiego. To nie jest dobry pomysł, formuła polsko-rosyjska jest tego dowodem. To dzisiaj sztuczna instytucja.
Jeśli chcemy kontynuować uspołecznienie dyskusji o historii, to najlepiej połączyć taką inicjatywę z jedną z uczelni działającej blisko polsko-ukraińskiej granicy. Naturalnym miejscem może być Przemyśl, miejsce szczególne w polsko-ukraińskim dialogu. Nowe otwarcie Przemyśla w tej pracy może być wzmocnione przez Państwową Wyższą Szkołę Wschodnioeuropejską w Przemyślu, która dysponuje dobrą bazą do wymiany studentów, organizowania konferencji i spotkań. Potrzebna jest autentyczna instytucja skupiająca pasjonatów polsko-ukraińskich relacji i budująca pozytywny kapitał społeczny, skierowana w przyszłość. Studenci i młodzież z Polski i Ukrainy to naturalni i najważniejsi dzisiaj uczestnicy dialogu.
Nie odsyłajmy Wołynia na Kuryle. Im szybciej, wspólnie, tylko wspólnie, zmierzymy się z nim, tym lepiej. A czas już najwyższy.