Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Wyścig zbrojeń ruszył z kopyta

Test rakietowy w Kalifornii, USA Test rakietowy w Kalifornii, USA Departament Obrony USA / •
Nie minął miesiąc od pogrzebania traktatu INF, a Stany Zjednoczone i Rosja już pokazały, że od dawna pracują nad nowym uzbrojeniem rakietowym. Polska albo wejdzie w rakietowy trend, albo nie będzie się liczyć.

To było do przewidzenia, choć dowody nadeszły niespodziewanie szybko. Niespełna dwa tygodnie po formalnym zakończeniu obowiązywaniu traktatu, zakazującego budowy i rozmieszczania odpalanych z ziemi pocisków o zasięgu powyżej 500 km, próbne odpalenie takiej broni przeprowadziły USA. Trudno o dobitniejsze potwierdzenie, że formalny zakaz był ostatnią barierą powstrzymującą amerykańskie państwo prawa przed dostarczeniem wojsku broni, której od dawna się domagało, a nad którą przemysł od dawna pracował.

Test poszedł gładko, pocisk – bardzo przypominający tomahawka, który przez dekady obowiązywania INF był tylko odpalany z platform morskich i podwodnych – trafił w cel odległy o ponad 500 km, jak podał Pentagon. Dla tomahawka żadna to sztuka, zasięg tej broni grubo przekracza dolny limit INF. Chodziło tylko o to, by odpowiednią wyrzutnię dostosować do warunków lądowych. Ta użyta w teście bardzo przypomina morski kontener Mk41 służący US Navy do odpalania całej palety pocisków: od przeciwlotniczych SM-2 czy SM-6 przez antybalistyczne SM-3 do ofensywnych tomahawków. Rosja natychmiast skojarzyła wyrzutnię z bazami antyrakietowymi NATO w Rumunii i Polsce, ponownie wprowadzając w obieg narrację o ich agresywnym charakterze.

Gen. Mirosław Różański: Tak politycy poddają Polskę Rosji

Katastrofa pocisku Putina

Po drugiej stronie świata już nie poszło tak gładko, wydarzyła się tragedia.

Reklama