Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Holandia zwalnia na autostradach w trosce o środowisko

Holandia ogranicza maksymalną dopuszczalną prędkość pojazdów na autostradach ze 130 km na godzinę do setki. Holandia ogranicza maksymalną dopuszczalną prędkość pojazdów na autostradach ze 130 km na godzinę do setki. Luc Coekaerts / Flickr CC by SA
W Holandii widzi się czasem europejską szklaną kulę. Bywa tak, że to, z czym mierzą się najpierw Holendrzy, po kilku latach staje się udziałem sporej reszty Europy.

Holandia ogranicza maksymalną dopuszczalną prędkość pojazdów na autostradach ze 130 km na godzinę do setki. Spowolnienie podyktowane jest troską o środowisko. Holenderski sąd administracyjny orzekł bowiem, że ogromna emisja tlenku azotu do atmosfery szkodzi leżącym w kraju terenom chronionym. Chodzi o produkcję całej gospodarki i rząd musiał więc gdzieś emisje skubnąć, znaleźć branże, które zmniejszą swoje emisje związków azotu i jeszcze przetrwają związane z tym dolegliwości. Wcześniej wskazał rolnictwo, a teraz transport. Oba typy działalności są bardzo intensywne prowadzone w tym gęsto zamieszkanym kraju.

Rolnicy i kierowcy – wśród nich nie tylko prywatni użytkownicy, ale także często w takich przypadkach zapominani przez ogół społeczeństwa kierowcy zawodowi, prowadzący ciężarówki albo kurierzy – mają dobre powody do niezadowolenia. Rolnicy dawali mu wyraz w poprzednich miesiącach, tłumnie blokowali m.in. autostrady. Ale, mówi rząd, poniesione przez nich wyrzeczenia mają uratować etaty gdzie indziej, zwłaszcza w branży budowlanej. Bez ograniczeń dla hodowców i na autostradach trzeba by wstrzymywać budowy i zwalniać ludzi już teraz, jeszcze przed Bożym Narodzeniem.

Najpierw Holandia, potem reszty Europy?

W Holandii widzi się czasem europejską szklaną kulę. Bywa tak, że to, z czym mierzą się najpierw Holendrzy, po kilku latach staje się udziałem sporej reszty Europy. Protesty studenckie zaczęły się tam chwilę przed 1968 r., tam eksperymentowano z trzecią drogą, zaszczepiono tolerancję dla odmienności i mniejszości, tam też przesunięto granice poprawności politycznej.

Reklama