Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

W Stanach Bidena Kaczyński nie znajdzie sojusznika

Joe Biden, 7 stycznia 2021 r. Joe Biden, 7 stycznia 2021 r. Kevin Lamarque / Reuters / Forum
Po wydarzeniach na Kapitolu Joe Biden podkreślił z całą mocą, że Donald Trump przypuścił frontalny atak na instytucje demokratyczne. Co na to nasz przywódca?

Po zamieszkach w Waszyngtonie, kiedy gniewny tłum, żeby nie powiedzieć tłuszcza, wdarł się na Kapitol, prezydent elekt wygłosił ważne przemówienie w swym rodzinnym mieście Wilmington w stanie Delaware. W jego ocenie był to jeden z najczarniejszych dni w historii kraju, atak uznał za zamach na rządy prawa i nazwał jego uczestników zamachowcami.

Nie tak łatwo obalić demokrację

Równocześnie ważne uwagi przedstawiła politolożka Erica de Bruin z Hamilton College, która od lat bada zamachy stanu. Stwierdziła, że choć atak na Kapitol był gwałtowny, wszczęty i popierany przez samego prezydenta, do tego miał odwrócić wyniki wyborów, to stosując techniczną definicję, nie wypełniał znamion zamachu czy próby zamachu stanu. Część uczestników była uzbrojona, ale nie tworzyła żadnej organizacji wojskowej ani nie wzywała do siebie żołnierzy. Używała przemocy, ale nie miała żadnego programu politycznego: mogła wybić szyby, rozrzucić papiery, zniszczyć mienie, ale niewiele więcej. Nie liczę tu tragicznych śmierci i ofiar tych zamieszek – to temat na osobny tekst.

Tak, był to groźny zamach na demokrację, ale nie tak łatwo zagrozić demokracji w Ameryce, gdyż silne instytucje – zwłaszcza władza sądownicza – obroniły się bez problemu. Dziś zamach na demokrację można przeprowadzić nie poprzez jednorazowy bunt wojska czy tłuszczy, ale powolne niszczenie cegieł gmachu demokracji. Nie będzie to może zamach stanu, ale przyniesie ustrojowi demokratycznemu większe szkody, zniszczy go skuteczniej, choć nie tak widowiskowo.

„Wiemy, jak przeciwdziałać zamachom – powiedziała dziennikarzom prof.

Reklama