Kanada do dziś kojarzy się w Polsce i Europie z krajem „pachnącym żywicą”. To pozytywne skojarzenie przemilcza ponury rozdział historii tego ogromnego kraju. Przypomniały o nim w ostatnich tygodniach informacje o odnalezieniu zbiorowych grobów ze szczątkami rdzennych dzieci przy tzw. szkołach mieszkalnych (residential schools) w zachodniej Kanadzie. I zdjęcia kilku płonących kościołów, w większości rzymskokatolickich, na tych terenach. Policja federalna nie wskazała na razie sprawców ani motywów podpaleń, prowadzi jednak intensywne śledztwo.
Czytaj też: Dziecięca zbrodnia Kanady
Smutek, gniew, płonące kościoły
Przywódcy rdzennej ludności Kanady wydali oświadczenie, że rozumieją smutek i gniew osób przymusowo poddanych swoistej reedukacji w tych szkołach, prowadzonych do lat 90. w większości przez lokalny Kościół rzymskokatolicki i finansowanych przez rząd kanadyjski. Nie akceptują jednak takiej metody wyrażania tych zrozumiałych emocji. Bo zemsta na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej nie mieści się przecież w kanonie współczesnej cywilizacji.
A premier Kanady Justin Trudeau, katolik, liczy, że papież Franciszek nie tylko wyrazi smutek i współczucie w związku ze sprawą, ale też formalnie przeprosi za nadużycia, do jakich dochodziło. Watykan zapowiada, że Franciszek wróci do tematu. Powinien, bo sam wielokrotnie ujmował się za ofiarami systemu kolonialnego, stworzonego i praktykowanego przez białych na podbitych i zasiedlanych przez nich ziemiach obu Ameryk, w tym jego ojczystej Argentyny.