Regulacje, zwłaszcza dotyczące przywracania pełni życia społecznego, mają wspólną cechę: jakie by nie były, budzą olbrzymie kontrowersje. A najmocniej obrywają ci, którzy wprowadzają je jako pierwsi, chociaż ktoś przecież robić to musi. Doskonale wie o tym m.in. premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, który 19 lipca wycofał ostatnie restrykcje na Wyspach, znosząc nawet obowiązek noszenia maseczek czy zachowywania dystansu. Krytycy oskarżają go o lekkomyślność i niedojrzałe decyzje, zagraniczni liderzy widzą w tym egoizm i zagrożenie, ale zwolennicy podkreślają, że to właściwy krok – kiedyś w końcu będziemy musieli wyjść z izolacji i wrócić do pełnych interakcji, a Brytyjczycy, z blisko 70-procentowym wyszczepieniem dorosłej populacji, zapewne najlepiej nadają się na bycie „pacjentem zero” w tym ogromnym eksperymencie społecznym.
Czytaj też: Wielka Brytania się otwiera, świat patrzy z przerażeniem
Włochy, Francja. Szczepić obowiązkowo!
To, co dzisiaj czuje Johnson, władze w Rzymie przerobiły już w marcu. Włochy jako pierwszy kraj w Europie wprowadziły sankcjonowany prawnie obowiązek szczepień na covid dla wszystkich pracowników medycznych. W dodatku był on definiowany bardzo szeroko, bo dotyczył nie tylko tych, którzy pracowali na pierwszej linii, ale też farmaceutów i pracowników aptek. W przypadku odmowy groziła surowa kara – zawieszenie w pracy bez wynagrodzenia do końca roku.