Holenderski premier Mark Rutte został zobowiązany do trzymania twardej linii przez jego własny parlament, który w tym tygodniu przyjął uchwałę wzywającą go, by aktywnie działał w Brukseli na rzecz niezatwierdzenia polskiego Krajowego Planu Odbudowy. To warta kilkadziesiąt miliardów euro kroplówka, na której PiS chciał oprzeć najbliższe lata władzy, czym zdążył się już pochwalić w ogólnopolskiej kampanii billboardowej.
Premier Holandii: Wezwę KE, aby nie zatwierdzała polskiego KPO
Holandia ma działać na rzecz wstrzymania akceptacji KPO do czasu przywrócenia gwarancji niezawisłości polskiego sądownictwa. Rutte zgodnie ze wspomnianą uchwałą ma też lobbować na rzecz niewypłacenia Polsce żadnych funduszy, które nie byłyby objęte nadzorem w ramach mechanizmu „pieniądze za praworządność”. „Wezwę Komisję Europejską na szczycie UE w przyszłym tygodniu, aby nie zatwierdzała polskiego planu odbudowy. A w każdym razie aby poczekała na rozstrzygnięcie kwestii, który trybunał ma w Polsce pierwszeństwo” – obiecał Rutte holenderskim posłom.
Praworządność to bardzo gorący temat w jego parlamencie. Blisko rok temu – jeszcze za poprzedniej kadencji – w jednej z uchwał wezwał on Ruttego, by wraz z koalicją innych krajów pozwał Polskę przed TSUE za łamanie zasad praworządnościowych. Rząd po kilku tygodniach poinformował holenderski parlament, że nie udało się takiej koalicji zmontować. Jednak kwestie poszanowania podstawowych wartości UE i tak nadal regularnie trafiają do politycznych instrukcji, które parlament w Holandii zawsze daje premierom przed brukselskimi szczytami.