Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Prawie cała sala przeciw PiS. Jaki obraz Polski wyłonił się z tej debaty?

Na początku debaty głos zabrała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Na początku debaty głos zabrała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. POOL / Reuters / Forum
Padały apele do bezczynnej Komisji Europejskiej, by Polskę karać i sięgnąć w tym celu po wszystkie możliwe środki, bo czas na bycie zaniepokojonym się skończył – reporter „Polityki” wysłuchał debaty europosłów w Strasburgu.

Polska niecodziennie otwiera europejskie serwisy prasowe, a tak się stało za sprawą wtorkowej debaty w Parlamencie Europejskim. Premier Mateusz Morawiecki w Strasburgu objaśniał stanowisko PiS i swojego rządu w sprawie niedawnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził niezgodność niektórych artykułów unijnego traktatu z polską konstytucją. Debata trwała cztery i pół godziny, wystąpiło kilkudziesięciu mówców. Z reguły nie odnosili się do meritum, nie wszyscy są prawnikami, a duża część miała tylko minutę na zabranie głosu, toteż częściej sięgali po pozaprawnicze argumenty.

Czytaj też: Rząd PiS odmawia Unii i stawia na konfrontację

Obrońcy ze skrajnej prawej flanki

Zamach na praworządność w Polsce zelektryzował PE, bo to kwestia kluczowa dla przyszłości wspólnoty i wpisuje się w fundamentalną dla Unii, ciągnącą się od lat dyskusję o głębokości integracji. Morawiecki zbierał aplauz skrajnej prawej flanki, w tym oczywiście posłów PiS. Jej przedstawiciele dowodzili m.in., że atak na suwerenny rząd ze strony Komisji Europejskiej i większości w PE to wyraz paniki federalistów. Dziękowali więc Polsce i trzymają kciuki za wytrwałość.

Z ich perspektywy UE to związek suwerennych państw narodowych, a postępowanie Komisji jest aroganckie. Twierdzą, że spór między wizją państw suwerennych a ideą superpaństwa jest w apogeum, bo coraz więcej polityk KE narusza kompetencje krajów członkowskich.

Reklama