Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Co niemiecka prasa pisze o Polsce i „turystach Łukaszenki”

Kanclerz Niemiec Angela Merkel Kanclerz Niemiec Angela Merkel Hannibal Hanschke / Forum
Słychać głosy oburzenia w sprawie wypychania migrantów z terytorium Polski, ale zarazem jest świadomość, że „białoruski epizod” dotyczy całej Unii, która po kryzysie z 2015 r. nie zdobyła się na wspólną politykę migracyjną.

W Niemczech szarpanina z „turystami Łukaszenki” z Bliskiego Wschodu napierającymi na granice Polski, Litwy i Łotwy budzi szczególne emocje. Ponieważ ściągani na Białoruś migranci chcą do Niemiec, w wielu odzywa się trauma 2015 r., kiedy Angela Merkel z pobudek humanitarnych otworzyła granice dla Syryjczyków koczujących w Budapeszcie i wypychanych przez Viktora Orbána na Zachód. Do Niemiec dotarło wówczas blisko milion uchodźców. Republika to wytrzymała, ale kosztem wewnętrznych napięć i wzlotu populistycznej prawicy.

Między Putinem a Łukaszenką

Komentatorzy uspokajają, że obecny kryzys ma zupełnie inny charakter. Teraz przez Polskę do Niemiec dotarło zaledwie kilka tysięcy osób, a w Mińsku i na granicy na swą szansę czeka jeszcze blisko 12 tys. ludzi traktowanych przez reżim Łukaszenki jako żywy taran. To zupełnie inna skala katastrofy humanitarnej niż sześć lat temu. Unia Europejska – komentuje „Frankfurter Allgemeine Zeitung” – nie może ulegać szantażowi dyktatora, który kryzysem na granicy z UE chce wymusić złagodzenie sankcji i bojkotu, jakim został objęty przez Zachód po sfałszowanych wyborach prezydenckich. A zarazem kolejną falą aresztowań zaostrza represje wobec białoruskiej opozycji. I taki też jest ton wielu innych komentarzy.

Ale na konkretne pytania o to, jak w takim razie postępować, padają sprzeczne rady. Budować wspólnym wysiłkiem mur graniczny? Owszem, ale już niekoniecznie odwoływać się do art. 4. NATO – tłumaczyło z kolei niedzielne wydanie „FAZ” – to przecież wciąż tylko kryzys polityczny, a nie militarny. Zaś komentatorka monachijskiej „Süddeutsche Zeitung” Silke Bigalke filozoficznie westchnęła: Aleksandr Łukaszenka chce być koszmarem Unii, ale może nim być tylko tak długo, jak długo to odpowiada Putinowi, który przecież rozgrywa własną partię szachów, nawet jeśli to on stoi za szarpaniem unijnej granicy.

Reklama