Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Medialne „safari” na granicy. Nigdzie się z czymś takim nie spotkałam

Dziennikarze w centrum prasowym na granicy z Białorusią Dziennikarze w centrum prasowym na granicy z Białorusią Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
Ryzyko dziennikarz podejmuje sam, żaden minister spraw wewnętrznych czy komendant straży granicznej nie może rozstrzygać tego za nas. Gdyby tak było, każdej władzy wiele udałoby się ukryć pod przysłowiowym dywanem.

Co za sukces: władze PiS łaskawie zgodziły się urządzać wycieczki grupowe dla dziennikarzy chcących relacjonować wydarzenia przy granicy z Białorusią. Safari – jak ktoś słusznie to nazwał. To doprawdy uwłacza dziennikarskiej profesji. Zawiozą tam, gdzie oni zechcą, pokażą, co zechcą. Trudno wręcz uwierzyć, że ktoś w demokratycznym kraju wpadł na taki pomysł i miał odwagę zaproponować niezależnym mediom taki styl pracy. W dodatku zasłaniając się rzekomą troską o ich bezpieczeństwo.

Dziennikarze za plecami ZOMO

Dziennikarze są dorośli, o czym władza zdaje się zapominać. Każdy zna granicę ryzyka, której nie należy przekraczać. Oczywiście, zawsze chciałoby się więcej zobaczyć, podejść bliżej, ale to są nasze własne decyzje i ponosimy za nie odpowiedzialność. Kolega z jednej ze światowych agencji powiedział mi kiedyś, że żaden news nie jest wart życia – taka zasada obowiązuje w jego firmie. O bezpieczeństwie czy zagrożeniu musimy zdecydować sami, dowolny minister spraw wewnętrznych czy komendant straży granicznej nie może rozstrzygać tego za nas. Gdyby tak było, każdej władzy wiele udałoby się ukryć pod przysłowiowym dywanem.

Rok 1988, strajk w Hucie Stalowa Wola. Zginął milicjant. Nie było bezpiecznie. Ale nawet ówczesna władza nie broniła dziennikarzom obecności w mieście i zakładzie, rozmów z ludźmi. Wystarczyło mieć legitymację i umieć się poruszać.

Strajk w kopalni „Jastrzębie” tego samego lata. Kordon milicji i ZOMO, aż gęsto od uzbrojonych chłopów, dla postrachu walących pałkami w tarcze, oślepiających reflektorami. Napięcie. Tłum górników gotowych bronić swoich praw i Solidarności.

Reklama