Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

PiS się zakiwał. Miliardy euro dla Polski właśnie się mocno oddaliły

Premier Polski Mateusz Morawiecki, premier Węgier Viktor Orbán i prezes PiS Jarosław Kaczyński. Warszawa, 4 grudnia 2021 r. Premier Polski Mateusz Morawiecki, premier Węgier Viktor Orbán i prezes PiS Jarosław Kaczyński. Warszawa, 4 grudnia 2021 r. Adam Chełstowski / Forum
Pierwszych pieniędzy z KPO można się spodziewać najwcześniej w połowie 2022 r. I to pod warunkiem, że zostanie wdrożony wyrok TSUE o systemie dyscyplinarnym dla sędziów, bo Brukseli nie wystarczą już same zobowiązania premiera Morawieckiego do reform.

Komisja Europejska do początku grudnia nie odpuszczała starań o wynegocjowanie z Polską praworządnościowych zapisów w Krajowym Planie Odbudowy (KPO), które pozwoliłyby na jego zatwierdzenie – najpierw przez samą KE, a potem przez unijne rządy w Radzie UE – przed końcem tego roku.

Czytaj też: Kiedy popłyną pieniądze? Bruksela wciska hamulec

Polska, jeśli dostanie pieniądze, to „z dołu”

Zgodnie z regułami Funduszu Odbudowy oznaczałoby to dla Polski wypłatę zaliczki (3,1 mld euro dotacji plus 1,6 mld euro tanich pożyczek) na podstawie tylko „jasnych zobowiązań” bądź projektów reform praworządnościowych wpisanych do KPO. Dopiero pierwsza „zwykła” rata miałaby być uzależniona od wdrażania tych reform.

Nieuzgodnienie polskiego planu w tym roku, o czym wiceszef Komisji Valdis Dombrovskis publicznie uprzedził 7 grudnia, całkowicie odwraca tę kolejność. Od początku 2022 r. fundusze z KPO można bowiem wypłacać już wyłącznie „z dołu”, niejako w formie zwrotu kosztów uprzednio zrealizowanych projektów. Innymi słowy, zgodnie z przepisami wypłata jakichkolwiek pieniędzy będzie uzależniona wyłącznie od wdrożenia wymaganych reform. Zresztą Dombrovskis parę dni temu potwierdził podczas wysłuchania w Parlamencie Europejskim, że przyszły wniosek Polski o wypłatę pierwszej transzy z KPO będzie musiał być poprzedzony wprowadzeniem zmian w sądownictwie, których już twardo oczekuje Bruksela.

Reklama