Wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow, który w środę spotkał się z doradczynią sekretarza stanu Karen Donfried, ku zdumieniu strony amerykańskiej i NATO przedstawił i omówił propozycje traktatu o bezpieczeństwie, który ma być osią trwających właśnie poufnych rozmów. Tego się z reguły w normalnej dyplomacji nie robi, ale pora sobie uświadomić, że rosyjskiej dyplomacji nie można już w ten sposób traktować. Przynajmniej jej część stała się narzędziem walki, głównie propagandowej. Klauzewitzowska formuła uległa odwróceniu, polityka – tu zagraniczna – jest narzędziem wojny, w tym przypadku informacyjnej.
Czytaj też: Wojenne gry graniczne wokół Ukrainy. Czego chce Putin?
Suma wszystkich rosyjskich strachów
Rosja ujawniła dziewięciopunktowy projekt, który w zasadzie powtarza postulaty sformułowane na przełomie listopada i grudnia przez Władimira Putina i powtórzone na forum OBWE przez Siergieja Ławrowa. Jego treść wyraża w istocie sumę wszystkich rosyjskich strachów związanych z poszerzaniem i umacnianiem NATO, również w reakcji na wykreowane przez samą Rosję zagrożenia. Zawiera też postulat główny: przywrócenia Rosji jako niezbywalnego elementu europejskiej architektury bezpieczeństwa, uznania jej – mimo oczywistego szkodzenia bezpieczeństwu – za pełnoprawnego i niezbędnego partnera Zachodu, współgwaranta losu krajów, które weszły do NATO po 1997 r.