Mowa o wystąpieniu doradcy prezydenta Joe Bidena do spraw bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivana, w którym roztoczył on niezwykle czarną wizję przyszłości. Z jego słów wynikało, że wojna jest w zasadzie nieunikniona.
Spośród wszelkich scenariuszy roztaczanych przez jednego z ważniejszych ludzi Bidena najciekawsza była wzmianka o możliwych, jak podają media, „bombardowaniach Kijowa”. Choć o ile pamiętam, to Jake Sullivan mówił o „lotniczych atakach na ważne obiekty w Kijowie i innych miastach”.
Media wyobrażają sobie najwyraźniej jakieś latające fortece, które z rykiem syren nurkujących Ju-87 Stuka zamienią Kijów w morze ruin. Taki przynajmniej obraz wyłania się z ich przekazów. Różni „eksperci” twierdzą, że to mało prawdopodobne.
Słucham tego z wielkim zainteresowaniem i nawet mógłbym mieć ubaw, gdyby sytuacja nie była tak tragiczna. Więc raczej nie jest mi do śmiechu. Tak jak nie było mi do śmiechu, kiedy w pewnej telewizji ponad 20 lat temu zadano mi następujące pytanie: „czy mieszkańcy Belgradu przyzwyczaili się już do amerykańskich i natowskich nalotów lotniczych?”. „Tak, proszę pani – odpowiedziałem. – Przyzwyczaili się, z pewnością je nawet polubili”. Przez jakiś czas nie zapraszano mnie do telewizji, nad czym specjalnie nie płakałem, ale ja nie o tym. Po prostu ludziom należą się rzetelne wyjaśnienia, bo wiele kwestii na tym świecie jest niezwykle złożonych i nie każdy musi się w nich orientować. Dość łatwo o wywołanie fałszywych wyobrażeń.
Czytaj też: