MALWINA DZIEDZIC: Polacy tłumnie ruszyli na pomoc Ukraińcom. Odruch serca jest ważny, ale jak pomagać z głową?
RAFAŁ TRZASKOWSKI: Rzeczywiście, ten zryw solidarności jest niebywały, a liczba inicjatyw i pomysłów – bezprecedensowa. Ukraińcy to doceniają, nie mogą wyjść z podziwu, że polskie społeczeństwo tak się zmobilizowało i tak życzliwie ich przyjmuje. Po tych niemal dwóch tygodniach mamy już jednak sporo wniosków, co robić, aby ta pomoc była jak najbardziej efektywna i jak najlepiej skoordynowana.
Ważne, aby się wsłuchiwać w komunikaty miasta, bo one mówią o prawdziwych potrzebach. Publikujemy je na naszych stronach internetowych, w mediach społecznościowych, ja też zresztą cały czas o tym mówię. Dla przykładu: w tej chwili nie potrzeba ubrań, ale rzeczy dla dzieci – pampersów, butelek, kosmetyków, mleka w proszku itp. – oraz pościeli i koców, ponieważ organizujemy miejsca noclegowe dla Ukraińców.
Szczerek: Ukraińcy. Próba przetrwania
Zaraz po wybuchu wojny zrobiliśmy wielką zbiórkę: dzięki ofiarności warszawiaków zebraliśmy prawie 500 palet żywności z długim terminem ważności. Zorganizowaliśmy już sześć transportów do Ukrainy – również ze sprzętem medycznym. Rozmawiamy z Kijowem o innych formach pomocy, bo w następnym etapie przede wszystkim będą potrzebne pieniądze; tego typu zbiórki finansowe też będziemy organizować.
W sieci pojawiają się apele, aby udostępniać mieszkania. Warszawa ma gdzie przyjąć uchodźców?