Mimo wielu pytań i wątpliwości sam wyjazd trzech premierów (i jednego wicepremiera) Czech, Polski i Słowenii do Kijowa to wartościowe wsparcie dla Ukraińców broniących się przed rosyjską agresją. To ważne, że z ust polityków państw Unii Europejskiej i NATO padają słowa solidarności, propozycje konkretnego wsparcia humanitarnego, eksportu broni defensywnej i ofensywnej oraz kolejnych sankcji wobec agresora. Istotne i symboliczne jest także to, że te słowa padają z Kijowa, miejsca, w którym prezydent Wołodymyr Zełenski dowodzi bohaterską i niezwykle skuteczną obroną kraju przed wojskami wysłanymi przez prezydenta Rosji.
Czytaj też: Raport z frontu. Czekanie na przełom
Potrzebne wsparcie dla Ukrainy
Wsparcie dla Ukrainy jest tym bardziej potrzebne, że rosyjska agresja każdego dnia coraz bardziej obraca się przeciwko ludności cywilnej. Codziennie słyszymy o kolejnych ofiarach, uderzeniach w bloki mieszkalne, szpitale, szkoły. W wyniku bombardowań giną niewinni ludzie, w tym dzieci, co pozostanie hańbą dla Władimira Putina i – miejmy nadzieję – przedmiotem procesu przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym. Wielu dyktatorów i zbrodniarzy wojennych, chociażby z czasów wojen na Bałkanach, drwiło z jego jurysdykcji, a potem kończyli jako skazańcy w więzieniach.
Należy się także cieszyć, że z pomysłem wyszli politycy z naszego regionu – słyszymy, że inicjatorem wyjazdu był szef rządu Słowenii Janez Janša. Dobrze by było, gdyby dało się do niego wciągnąć przedstawicieli Europy Zachodniej, żeby uczynić z niego więcej niż regionalne przedsięwzięcie. To na pewno przyniosłoby większą skuteczność, tak jak to było w przypadku polsko-szwedzkiej inicjatywy Partnerstwa Wschodniego.