Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Wojna w Ukrainie. Czy ONZ jest jeszcze do czegoś potrzebna?

Posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie wojny w Ukrainie, Nowy Jork, 18 marca 2022 r. Posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie wojny w Ukrainie, Nowy Jork, 18 marca 2022 r. Xie E / Xinhua News Agency / Forum
Ostatnio pojawiło się wiele negatywnych komentarzy dotyczących braku reakcji Organizacji Narodów Zjednoczonych na rosyjską agresję. Część wręcz podważa sens jej istnienia.

Trudno się dziwić krytyce, gdy burzony jest porządek międzynarodowy, a na naszych oczach Rosja podważa istnienie narodu ukraińskiego, równając z ziemią całe miasta. A przecież ONZ powstała po to, by stać na straży pokoju i bezpieczeństwa oraz nie dopuścić do powrotu horroru wojen światowych.

ONZ to jednak przede wszystkim państwa członkowskie. To od ich woli politycznej zależy sprawczość całej organizacji. Dotyczy to zwłaszcza stałych członków Rady Bezpieczeństwa mających prawo weta. Jeśli jest wśród nich agresor, rada jest sparaliżowana. Mimo to ONZ wciąż ma ważną rolę do odegrania i olbrzymią wartość w świecie targanym kryzysami. Również w przypadku wojny w Ukrainie.

Czytaj też: W Ukrainie coraz więcej ofiar. Dlaczego giną cywile?

Potężny kryzys polityczny i cień nadziei

Wyłącznie Rada Bezpieczeństwa ONZ może zdecydować o użyciu siły zbrojnej. Przykro więc patrzeć na to, jak jej posiedzenia stają się farsą. Rosja wysuwa absurdalne zarzuty – o „ukraińskich nazistach” dopuszczających się ludobójstwa czy planujących użycie broni biologicznej. Te kłamstwa są tak ewidentne, że nawet zaprzeczanie im nie ma sensu. Mimo to forum najpotężniejszego ciała ONZ staje się tubą propagandową, miejscem, które Rosja wykorzystuje na użytek wewnętrzny. Rada Bezpieczeństwa znalazła się w największym kryzysie od czasu jej powołania.

Związane ręce ma też sekretarz generalny ONZ. Po pierwszej stanowczej krytyce agresji António Guterres – mimo prób – nie został przyjęty w Moskwie jako mediator.

Reklama