Mówią, że ich kraj nie padnie na kolana, a oni nie chcą znów trafić pod but Kremla. Witalij i Władimir są najbardziej rozpoznawalnymi na świecie twarzami Ukrainy. W boksie sięgnęli po najwyższe tytuły, medale, pasy, honory, po fantastyczną glorię. Arnold Schwarzenegger poruszony wojną powiedział, że zawsze podziwiał ich sportowego ducha. Dziś podziwia ich męstwo i odwagę: „Witaliju i Władimirze, myślę o was, przyjaciele. Byliście moimi bohaterami na ringu i jesteście nimi teraz”. Słowa wsparcia przekazał Andrzej Gołota: „Witalij, trzymaj się, bracie! Chwała Ukrainie!”. Niewiele brakowało, a przed laty panowie skrzyżowaliby rękawice.
Braci się nie traci. Witalij i Władimir
Witalij jest merem Kijowa. Mógł opuścić miasto i może tego Rosjanie oczekiwali. On jednak mówi: „Gdybym uciekł, to byłaby zdrada, nie mógłbym spojrzeć w lustro”. Władimir wrócił do stolicy i założył mundur, wstąpił do terytorialsów. Powtarza, że nigdzie się stąd nie ruszy, bo to jego kraj i jego miasto.
W Gdańsku powstał mural Piotra „Tusego” Jaworskiego z wizerunkiem braci. – Wybrałem Kliczków, bo zawsze prezentowali szlachetną postawę, czy to niegdyś w sporcie, czy teraz, gdy bronią Ukrainy – wyjaśnia artysta. Przedstawił ich na tle ukraińskiej flagi i z hasłem „Together we stand”, „stoimy ramię w ramię”. Jest też dopisek: „Braci się nie traci”.
Witalij urodził się w Kirgistanie, Władimir w