Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Putin to notoryczny kłamca. Maskirowka wkrótce Rosję zgubi

Protest rosyjskiego dziennikarza śledczego Iwana Gołunowa, Moskwa, 2019 r. Protest rosyjskiego dziennikarza śledczego Iwana Gołunowa, Moskwa, 2019 r. Shamil Zhumatov / Reuters / Forum
Chytrość w polityce jest cnotą, jak uważa jeden z kremlowskich ideologów. Żeby poprawnie odczytywać intencje Rosji, trzeba więc mieć świadomość, że są w znacznej mierze kłamliwe, a „prawda” leży między wierszami.

Kiedy po kolejnej rundzie rozmów dyplomatycznych w Stambule 29 marca strona rosyjska zapowiedziała, że wycofa się z kierunku kijowskiego i czernihowskiego, Zachód w to nie uwierzył. Nie tylko dlatego, że Rosjanie przyzwyczaili już świat, że są „kłamstwa, rażące kłamstwa i komunikaty Kremla”, ale i z uwagi na to, że w działaniach militarnych kłamstwo to stały element gry. Amerykanie zareagowali w jedyny sensowny sposób – bez wiary weryfikowali fakty. A te okazały się jednoznaczne: Rosjanie się tylko przegrupowują. Rzecznik Pentagonu John Kirby potwierdził, że część wojsk wraca na Białoruś, a nie do macierzystych baz w Rosji. A Kijów nadal jest atakowany.

Czytaj też: Dlaczego Rosjanie popierają Putina i wciąż chwalą Stalina

Rosyjska maskirowka

To klasyczna, zgodna z kanonami rosyjskiej sztuki wojennej maskirowka, polegająca na maskowaniu własnych działań i oszukiwaniu wroga. Przeciwnika wprowadza się w błąd co do swoich planów i ukrywa ruchy wojsk. To nie pierwszy i pewnie nie ostatni taki przypadek w tym konflikcie. Rok temu, gdy doszło do dużej eskalacji na granicy rosyjsko-ukraińskiej, która okazała się próbą generalną przed wojną, minister obrony Siergiej Szojgu ogłosił odwrót żołnierzy do baz. Wrócili, ale w pobliże granicy. To nie była deeskalacja, lecz rotacja sił.

Tuż przed rozpoczęciem inwazji w lutym nikt na Zachodzie nie dał się już nabrać.

Reklama