Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Nadchodzi kluczowa bitwa o Donbas. Teraz liczy się każda godzina

Okolice Mikołajowa. Czołg z ukraińskimi żołnierzami. Zdjęcie z 30 marca 2022 r. Okolice Mikołajowa. Czołg z ukraińskimi żołnierzami. Zdjęcie z 30 marca 2022 r. Cozzoli / Fotogramma / Forum
Spodziewamy się wielkiej bitwy – mówi sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Walki w Donbasie mogą być gwałtowniejsze i krwawsze niż te wokół Kijowa, ale wcale nie muszą trwać krótko. Zachód już mówi o wojnie na lata.

Zaczął się siódmy tydzień tej wojny. Pod koniec następnego agresja Rosji na Ukrainę będzie trwać już ponad 50 dni. Wszyscy widzą, że nie jest to wojna ani szybka, ani łatwa. Z powodu spadku jej intensywności w ostatnich tygodniach dobowy przyrost ofiar wśród rosyjskiego wojska to 100–300 osób. Strat ukraińskich nie znamy, ale zapewne obrońcy giną dziesiątkami. Jednak dosłownie w ciagu kilku dni starcia mogą przybrać na zażartości.

Zbliża się bowiem bitwa o Donbas, już nazwana decydującą dla rezultatu wojny, a w każdym razie dla perspektyw i efektów ewentualnego zawieszenia broni. Moskwie na razie nie udało się osiągnąć celu strategicznego: zdobyć Kijowa i obalić legalnych władz Ukrainy, więc z niego – może czasowo – musi zrezygnować. Z obu stron stolicy wycofała, według ocen amerykańskich, ponad 20 tys. wojska zgrupowanego w 40 batalionowych grupach bojowych. Cofnęła je do baz wypadowych na Białorusi i w Rosji, by – po uzupełnieniu i dozbrojeniu – najpewniej skierować je do Donbasu. Ten drugi etap jeszcze się nie zaczął i jeśli się nie zacznie, będzie to oznaczać, że zagrożenie dla ukraińskiej stolicy zmniejszyło się tylko na chwilę.

Czytaj też: Masowe groby, gwałty. Życie pod rosyjską okupacją

Ukraina musi walczyć

Nie zmienia to także faktu, że ok. 80 batalionowych grup bojowych jest wciąż na terytorium Ukrainy, głównie na jej wschodzie.

Reklama