Rosja ogłosiła nowe cele „operacji specjalnej” w Ukrainie – za kluczowe uznała opanowanie w całości Donbasu. Jak dość nieuchwytne są powody, dla których Putin w ogóle rozpoczął zbrodniczą inwazję, tak samo trudno ustalić, po co Rosji Donbas. Zdani jesteśmy na domysły z trzech obszarów. Doraźnie chodzi o oliwienie nacjonalistycznej machiny reżimu; wojna nie idzie po myśli rosyjskich sztabowców, propagandzie potrzebne jest zwycięstwo. O nie najłatwiej na południu i wschodzie Ukrainy. Jakąś rolę gra 9 maja i parada na placu Czerwonym. To już za dwa tygodnie i jakikolwiek sukces wypadałoby przy okazji ogłosić.
Powód drugi też jest natury symbolicznej i imperialnego sosu. Donieckie Zagłębie Węglowe było najstarsze w Rosji, a w czasach radzieckich stało się symbolem industrializacji. Dawniej mieszkali tam Kozacy, będący częścią nie tylko ukraińskiej, ale także rosyjskiej mitologii, ostatecznie zdominowani podczas podbojów z epoki Katarzyny Wielkiej. Dziedzictwem obecności sowieckiego imperium jest rosyjskojęzyczna populacja, według kłamstw Putina wyniszczana przez Ukraińców. Idzie więc o ich wyzwolenie – ratowanie z opresji, często wymyślonych, ludności rosyjskojęzycznej lub prawosławnej to także element mesjanizmu, chętnie nadużywany jako pretekst do prowadzenia wojen napastniczych.