Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Skarby Donbasu. Czego Putin tutaj szuka? Może się przeliczyć

Donbas, kwiecień 2022 r. Donbas, kwiecień 2022 r. Diego Herrera / Xinhua News Agency / Forum
Po co Putinowi Donbas? Na mapach geologicznych wygląda obiecująco, ma złoża rud żelaza, węgla, ropy, gazu i paletę metali ziem rzadkich. Rosja też ma na swoim rozległym terytorium całą tablicę Mendelejewa. Więc w czym rzecz?

Rosja ogłosiła nowe cele „operacji specjalnej” w Ukrainie – za kluczowe uznała opanowanie w całości Donbasu. Jak dość nieuchwytne są powody, dla których Putin w ogóle rozpoczął zbrodniczą inwazję, tak samo trudno ustalić, po co Rosji Donbas. Zdani jesteśmy na domysły z trzech obszarów. Doraźnie chodzi o oliwienie nacjonalistycznej machiny reżimu; wojna nie idzie po myśli rosyjskich sztabowców, propagandzie potrzebne jest zwycięstwo. O nie najłatwiej na południu i wschodzie Ukrainy. Jakąś rolę gra 9 maja i parada na placu Czerwonym. To już za dwa tygodnie i jakikolwiek sukces wypadałoby przy okazji ogłosić.

Powód drugi też jest natury symbolicznej i imperialnego sosu. Donieckie Zagłębie Węglowe było najstarsze w Rosji, a w czasach radzieckich stało się symbolem industrializacji. Dawniej mieszkali tam Kozacy, będący częścią nie tylko ukraińskiej, ale także rosyjskiej mitologii, ostatecznie zdominowani podczas podbojów z epoki Katarzyny Wielkiej. Dziedzictwem obecności sowieckiego imperium jest rosyjskojęzyczna populacja, według kłamstw Putina wyniszczana przez Ukraińców. Idzie więc o ich wyzwolenie – ratowanie z opresji, często wymyślonych, ludności rosyjskojęzycznej lub prawosławnej to także element mesjanizmu, chętnie nadużywany jako pretekst do prowadzenia wojen napastniczych.

Thomas Piketty: To jest wojna imperialna z poprzedniej epoki

Donbas. Cała tablica Mendelejewa

I wreszcie powód trzeci: gospodarka. Na mapach geologicznych Donbas wygląda bardzo obiecująco, ma wielkie złoża rud żelaza, węgla – szacowane na 100 mld ton, 135 mln ton ropy, 1,1 bln m sześc. gazu i paletę metali ziem rzadkich, wykorzystywanych do produkcji światłowodów, samolotów i przede wszystkim nowoczesnych urządzeń elektronicznych, w tym telefonów, komputerów czy kamer.

Rosja ma na swoim rozległym terytorium całą tablicę Mendelejewa, ale przewaga Ukrainy ma polegać na znacznie lepszym klimacie niż ten z Syberii czy Dalekiej Północy oraz bliskości rynków, do których można dotrzeć za pośrednictwem portów, zdolnych przyjmować statki o dużym zanurzeniu. To jedna z zalet leżącego nad Morzem Azowskim portu w umęczonym Mariupolu.

Osobna kwestia to czy w wypadku podboju bogactwa naturalne Donbasu będą dla Rosji tak atrakcyjne. Przed 2014 r., czyli zajęciem części Donbasu i Krymu, w regionie stanowiącym 5 proc. terytorium Ukrainy mieszkała dziesiąta część jej ludności, która wytwarzała 20 proc. PKB. Ale w znacznej części był to rozwój na koszt reszty kraju, zwłaszcza kopalnie węgla – jak w Polsce – funkcjonowały dzięki płynącym z Kijowa subsydiom. Węgiel wydobywano drogo i – jak na Śląsku – kontynuowano produkcję, bo jej zatrzymanie byłoby dla regionu zbyt bolesne.

Węglowe eldorado to mit jeszcze z radzieckim ogonem. Po rozpadzie ZSRR zagłębie było zaniedbane, brakowało porządnego sprzętu, praca pod ziemią stała się bardziej niebezpieczna. Efekt jest taki, że może i w Donbasie było zatrudnienie, ale regiony kopalniane żyły niebogato i nie miały widoków – ze względu na ogrom przemysłu ciężkiego i jego bezwładność przy reformowaniu – na przebranżowienie lub jakieś nowe otwarcie.

Jeszcze przed konfliktem z 2014 r. Donbas nie wyglądał na ostoję nowoczesności. O ile liczne tam przemysłowe i przyfabryczne miasta, przypominające architekturą i klimatem Nową Hutę albo starą część Żyrardowa, były schludne, obsadzone drzewami i obowiązkowymi Leninami na głównych placach, o tyle rozrzucone po zielonych pagórkach wielkie zakłady przemysłowe wyglądały jak przedsionek piekła. Huty straszą intensywnością i kolorem dymów, rdzą metalowych konstrukcji, kopalnie otacza dystopijny krajobraz hałd.

Czytaj też: Czemu tu leziecie? Czyli jak działa system Putina

Co chce Putin wycisnąć z Ukrainy

Nic się nie zmieniło po przechwyceniu części Donbasu przez sterowanych z Rosji tzw. separatystów. Na terytoriach przez nich kontrolowanych znalazła się zdecydowana większość z blisko 150 ukraińskich kopalń. Ostatnio część wyłączono z eksploatacji, prawie wszystkie działające przynoszą straty, dochodziło do strajków górników domagających się zaległych pensji.

Prowadząc wojnę, Rosja powinna oczekiwać zwrotu z inwestycji proporcjonalnego do kosztów poniesionych w działaniach zbrojnych. Tymczasem z Donbasu trudno będzie cokolwiek wycisnąć. Jeszcze przed 24 lutego także po ukraińskiej stronie część hut i kopalń nie działało, jak choćby rafineria pod Siewierodonieckiem. Inne zakłady funkcjonowały, ale teraz pojawia się pytanie, co z ich załogami – część na froncie, część uciekła do Rosji, część na zachód Ukrainy i dalej do Europy. Niektóre instalacje są zniszczone, tak jak wielka huta Azowstal w Mariupolu, duma sowieckiej metalurgii zamieniona w kupę gruzów. Utrzymanie potencjału ekonomicznego Donbasu wymagałoby prowadzenia ataków poza okolicami najbardziej uprzemysłowionymi.

Aby po ewentualnym opanowaniu całego regionu wznowić w nim wydobycie i produkcję, potrzebne będą inwestycje, na które Rosja niekoniecznie może mieć pieniądze. To przedsięwzięcia na wielką skalę, potrzeba będzie też mieszkańców, a wielu z nich, zwłaszcza z zachodnich obwodów, uciekło przed walkami i rosyjskimi zbrodniami. Nie jest pewne, czy zechcą wrócić. To nie tylko mężczyźni, ale także kobiety, które były ważnymi częściami załóg.

Czytaj też: Rosyjska mentalność, dusza. Dlaczego jest, jaka jest?

Taka mentalność Rosji i Putina

Pytanie, czy odbudowa przemysłu ciężkiego ma finansowy, rynkowy i ekologiczny sens. Tak – choć jedynie według archaicznych map mentalnych, a najwyraźniej nimi posługuje się Putin, funkcjonujący w schematach popularnych w pierwszej połowie XX w. Patrząc ze współczesnej perspektywy, węgiel – vide nawet chińskie zagłębia – to technologia raczej schodząca, wyjątkami są państwa na dorobku. Na dłuższą metę, w skali jednego, dwóch pokoleń, jego wydobycie będzie malało. Oby prawie do jak najniższych poziomów.

Metalurgia i kopanie rzadkich minerałów to inna historia, trudno dla nich znaleźć zamienniki, utrzymanie nad nimi kontroli ma także strategiczne uzasadnienie. Ale znów: trudno uczynić z nich bazę rozwoju kilkumilionowego regionu. Po wojnie czeka go pewnie nowy rozdział. Jeśli wygra Ukraina i przechwyci Donbas, odbudowa nie będzie polegała na powrocie do wydobycia na dawnym poziomie i stawianiu licznych wielkich pieców. Niewykluczone, że prowadzona będzie przy wsparciu ukraińskich przyjaciół, którzy zrzucą się na coś w rodzaju planu Marshalla, a w zamian zażądają przyspieszonej modernizacji.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną