Świat

132. dzień wojny. Czy NATO ma asa w rękawie? Nawet cztery

Chersoń. Lipiec 2022 r. Chersoń. Lipiec 2022 r. Peter Jordan / News Licensing / Forum
Wydaje się, choć jednak bardzo trudno to ocenić, że z Rosjan już zaczyna schodzić para. Tymczasem wydarzenia pod Chersoniem napawają pewnym optymizmem. Czy NATO może pokonać Rosję rękoma Ukrainy?

Jest sprawą oczywistą, że po zajęciu Łysyczańska Rosjanie musieli zrobić krótką przerwę i się przegrupować – nacierali na miasto od północy i południa, a teraz muszą skręcić na wschód, na Siewiersk. A to oznacza przestawienie szyku całych oddziałów. To można zrozumieć. Każdy, kto kiedykolwiek uczył się jakiejś taktyki, wie, że natarcie składa się z czterech faz: 1. organizacja ataku i koncentracja sił, 2. przygotowanie artyleryjskie i przełamanie obrony, 3. rozwinięcie powodzenia (czyli manewr wewnątrz ugrupowania przeciwnika), oskrzydlenie i okrążenie zgrupowania wroga w miarę możliwości oraz 4. pościg za odchodzącym nieprzyjacielem.

Czytaj też: Łysyczańsk, miasto umarłych. Zostać tu to prosić się o śmierć

Rosjanie późno się obudzili

Bardzo często nawet zawodowi wojskowi przywiązują zbyt małą wagę do tej ostatniej fazy. Jest bardzo ważna, choć upojeni powodzeniem o niej zapominamy, tymczasem w pościgu depczemy przeciwnikowi po piętach, nie pozwalamy mu zająć pozycji obronnych, umocnić się na nich i solidnie przygotować do odparcia kolejnego ataku.

Ja rozumiem, że Rosjanie muszą się przegrupować i odwrócić front. Ale przewidujący dowódca miałby w odwodzie ze dwie batalionowe grupy bojowe. Nie brałyby udziału w walkach o Łysyczańsk, ale stały w ugrupowaniu przedbojowym na południe i północ od miasta, czekając na sygnał: teraz! Gdy tylko ukraińskie wojska zaczęły się wycofywać z Łysyczańska, należało od razu pchnąć te bataliony za ich plecy – w klasycznym pościgu.

Reklama