Właśnie opublikowano informację, że Iran przekaże Rosji do kilkuset bezpilotowych aparatów latających, w tym uzbrojone. Są to dość prymitywne, opracowane z chińską pomocą aparaty rodziny Ababil (w odmianach Ababil 2 i Ababil 3), produkowane przez zakład HESA Isfahan Factory, o zasięgu do 120 km i pułapie lotu do 3000 m. Ten drugi typ może być uzbrojony w lekkie pociski kierowane Almas, także produkowane w tym kraju. Aparaty te używają najprostszych układów elektronicznych oraz kamer rozpoznawczych. Nie wiadomo, czy Iran dostarczy Rosji swoje najnowsze duże bezpilotowce (odpowiedniki Bayraktara) IAIO Fotros o długości lotu do 30 godzin. Powstały przy wydatnej pomocy Chińskiej Republiki Ludowej, ale pod względem możliwości rozpoznawczych, dokładności nawigacji i precyzji wciąż stoją o klasę niżej od podobnego uzbrojenia zachodniego.
Jednak nawet te bezpilotowce mogą się Rosji przydać, przede wszystkim poprawić jakość rozpoznania, które praktycznie nie istnieje. Może to niestety zwiększyć efektywność artylerii, której aktywność w ostatnich dniach znacznie spadła, co jest ewidentnie efektem konsekwentnego niszczenia magazynów amunicji, głównie przez bardzo skuteczne rakiety odpalane z wyrzutni HIMARS. Ukraińscy żołnierze mówią o nich „Chimery” – od mitycznego greckiego potwora zionącego ogniem.
Czytaj też: Jak NATO może pomóc Ukrainie wygrać
Na frontach bez większych zmian
Ukraiński Sztab Generalny donosi, że 12 lipca odparto silne natarcia z Iziumu na Słowiańsk, Rosjanie bezskutecznie atakowali wieś Dowheńke na zachód od drogi Izium–Słowiańsk, a także położone tuż obok Mazaniwkę i Dolinę.