Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Nancy Pelosi z wizytą na Tajwanie. W USA złość, Chiny wysyłają myśliwce

Nancy Pelosi i prezydentka Tsai Ing-wen Nancy Pelosi i prezydentka Tsai Ing-wen Wang Yu Ching / Taiwan Presidentia / Zuma Press / Forum
Spikerka Izby Reprezentantów wylądowała w Tajpei mimo krytycznych głosów z kraju i zagranicy. Biały Dom śledzi jej poczynania z bólem głowy i zimnym potem na plecach – bo Chiny już odebrały to jako prowokację i planują odwet.

Nancy Pelosi do Republiki Chińskiej, jak oficjalnie swój nie w pełni suwerenny kraj nazywają mieszkańcy wyspy położonej zaledwie 160 km od brzegów ChRL, miała lecieć już w kwietniu, ale zatrzymało ją zakażenie koronawirusem. Tym razem podróż też stała długo pod znakiem zapytania. Punktem spornym był właśnie Tajwan. Chińczycy zaciskają pętlę wokół wyspy, zbliżając się do jej przestrzeni powietrznej i wypuszczając w eter dwuznaczne komunikaty o swoich planach. Im bliżej podróży Pelosi, tym głośniejsze były więc apele, by ominęła Tajwan. Denerwowali się zwłaszcza amerykańscy wojskowi, obawiając się w odwecie militarnej ekspansji Chin na Pacyfiku.

Podkast: Chiny jak smok budzą się ze snu. Na czym polega ich fenomen?

Pelosi na Tajwanie. Biden ma ból głowy

Pelosi wyleciała już z Tajpei, ale nikogo to w Waszyngtonie specjalnie nie uspokoiło. Problemy dopiero się zaczną. Tak przynajmniej wynika z wielogłosu w tej sprawie, który zebrał dziś rano brytyjski „The Guardian”. Dziennik cytuje m.in. Lyle’a Goldsteina, eksperta z think tanku Defense Priorities. Jego zdaniem podróż Pelosi to „polityczna pokazówka”, i choć może nie doprowadzi do wybuchu wojny, to znacznie pogorszy relacje w trójkącie Tajwan–Chiny–USA i przyspieszy proces „lunatycznego marszu ku katastrofie w bliżej nieokreślonym czasie”.

Reklama